poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 45

Perspektywa Janka

Zeszliśmy na dół tak jak wołała nas mama Pauli. Wiedziałem, że będą to ciężkie chwile. Na twarz przykleiłem uśmiech, tak samo jak moja dziewczyna. Nie chcieliśmy dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Cały obiad minął w bardzo rodzinnej atmosferze. Po posiłku Paulinka zaczęła mówić a ja już miałem ciary ponieważ spodziewałem się najgorszego.
- Mamo, pójdź z Olą na spacer a my - wskazała na mnie - upieczemy ciasto. - kamień spadł mi z serca
- Dobrze. A co planujesz upiec?
- Szarlotkę na ciepło z bitą śmietaną i lodami.
- To świetnie. A my się przejdziemy, tak jak mówiłaś, pozwiedzamy okolicę.
- Bardzo się cieszę. A na ile przyjechałyście?
- Na maksymalnie dwa tygodnie.
- Rozumiem, To zbierajcie się a my już posprzątamy po obiedzie.
- Dziękuję. - powiedziała mama Pauli idąc na górę
Po chwili zostaliśmy sami. Ulżyło mi, nie będę musiał już udawać. Uśmiechy znikły z naszych twarzy i zabraliśmy się za sprzątanie. Nie szło nam to za bardzo. Paulina miała bardzo nerwowe ruchy, co chwilę jej coś upadało.
- Idź sobie usiąść, ja umyję naczynia. - podszedłem do niej
- Dziękuję. - dostałem buziaka w policzek
Dziewczyna usiadła sobie w kuchni a ja zająłem się zmywaniem. Starałem się robić to najszybciej jak mogłem ponieważ czynność ta nie należy do najprzyjemniejszych. A po za tym Paula chciała robić ciasto a ja powinien jej pomóc.
- Kotek z tym ciastem? Robisz?
- Tak. A już skończyłeś?
- Przed chwilą i mogę Ci pomóc.
- Dobrze. To weź jabłka, obierz i zetrzyj.  Ja zajmę się samym ciastem.
- A ile tych jabłek?
- Weź 8. Zawsze można dołożyć.
- Ok. A Ty wszystko masz? - jaki ja troskliwy jestem
- Tak.

Pół godziny później 

- Masz już te jabłka gotowe?
- Tak, proszę. - podałem miskę
- Dziękuję. Wrzucamy na ciasto, posypujemy cukrem i cynamonem, przykrywamy ciastem i do pieca. Teraz godzinka błogiego lenistwa.
- To świetnie. Mamy czas tylko dla siebie. A jak się czujesz?
- Fizycznie dobrze, psychicznie fatalnie.
- Będzie dobrze. Wierzę w to, że jesteś zdrowa.
- Tak bardzo chcę by to okazało się prawdą.
- Dowiemy się wszystkiego jutro.
- Poczekaj tu mordko, telefon mi dzwoni. - Paula poszła na górę
- Już jestem! Lekarz dzwonił. Będę musiała zostać na dzień w szpitalu żeby mogli spokojnie zrobić wszystkie badania.
- To chodź na górę, spakujesz sobie kilka rzeczy. A mamie powiesz, że pojechałaś do koleżanki bo Cię potrzebowała. 
- Tak, to chyba będzie najlepsze rozwiązanie. 
- A ja powiem, że muszę coś załatwić i będę siedzieć w tym czasie przy Tobie.
- Kocham Cię bardzo.
- Ja Ciebie też i nie chcę żebyś odchodziła. - przytuliłem mocno dziewczynę
- Nigdzie się nie wybieram, nie myśl o tym. Jestem zdrowa i tego mamy się trzymać. Nawet jeżeli sama siebie oszukuję to tak jest łatwiej. 
- To co, pakujemy. Jakaś piżama, dresy, ze dwie bluzki, kapcie, skarpetki, bielizna i kilka kosmetyków. Na dzień pobytu wystarczy. - pakowaliśmy wszystko do torby
- Włóż torbę do szafy, nie chcę żeby mama ją widziała a ja idę do szarlotki żeby się nie spaliła.
- Dobrze kotek, zaraz będę na dole. 

Godzinę później
Perspektywa Pauliny

- Dzieci! Już jesteśmy! - dotarł do mnie głos mamy
- To super. Ściągajcie buty, myjcie ręce i zapraszam na deser. 
Wyjęłam z szafki talerzyki, pokroiłam ciasto i nałożyłam na nie. Z zamrażarki wyłożyłam lody, wylądowały one koło jabłecznika. Na sam wierzch bita śmietana oraz trochę cynamonu. Wszystko wyglądało bardzo smakowicie i jeszcze lepiej pachniało. Talerze przeniosłam na stół i wstawiłam wodę na herbatę. Po kilku minutach dzbanek w parująca cieczą również znalazł się na stole. Szybko zjedliśmy bo mama chciała iść pogadać z ojcem, miała zabrać ze sobą Olę. Było mi to na rękę. Mogłam na spokojnie pomyśleć nad tym co zrobić żeby one się nie dowiedziały, że jutro będę cały dzień w szpitalu i pewnie spędzę tam noc. Po za tym nie byłam w nastroju na rodzinne pogaduszki. Wiem, że to jest moja mama i mogę jej wszystko powiedzieć ale to dla mnie za trudne. Jeżeli będę mieć pewność, że jestem chora wtedy jej o tym powiem. W innym wypadku w ogóle się o tym nie dowie. Wystarczy, że Janek wraz ze mną bardzo to przeżywa. Widzę jak cierpi i się smuci. I czuję się z tym strasznie źle. Zwaliłam się mu na głowę jak dowiedziałam się o chorobie dziadka. Widać było, że się smuci. Teraz ta akcja z moją domniemaną chorobą. Mógł sobie inną dziewczynę znaleźć. Ładną, wysoką, zdrową a nie mnie. Nie cierpiał by tyle. On na to nie zasługuje. Jest wspaniałym człowiekiem i powinien być szczęśliwy. Szczególnie teraz jak jest jeszcze młody. Bardzo go kocham i chcę dla niego jak najlepiej. Zależy mi na jego uśmiechu i szczęściu a ostatnio sama go niszczę. Boję się, że pomimo wszystkich zapewnień, iż jest on pewny, że jestem tą jedyną możemy się rozstać. Choć z drugiej strony nie zdziwiłabym się za bardzo. Jesteśmy krótko ze sobą. A po co mu w domu umierająca osoba. Byłam w takim transie, że nawet nie wiem kiedy znalazłam się na górze i wszystkie te słowa przelałam na kartki mojego ukochanego pamiętniczka. Siedziałam tak przy biurku i myślałam czy chcę mu przekazać jeszcze coś więcej. Doszłam do wniosku, że napisałam już wszystko. Schowałam go więc do torby, którą mam ze sobą zabrać gdyby naszła mnie chęć na przelanie moich myśli na papier. Zauważyłam wtedy, że mój lakier na paznokciach u rąk strasznie się starł. Postanowiłam więc go zmienić. Postawiłam na śliczny fioletowy lakier z różowymi i niebieskimi refleksami. Całe zmywanie aktualnego lakieru i malowanie paznokci od nowa zabrało mi godzinę. Jasiek w tym czasie chyba montował filmik ponieważ było słychać jak się z czegoś śmieje a była cisza w domu. Doszłam więc do wniosku, że zrobię mu małą niespodziankę i pójdę do niego. Wstałam więc po cichu i na paluszkach przeszłam do odpowiedniego pomieszczenia. Drzwi były otwarte więc weszłam i dotknęłam jego ramienia. Chłopak podskoczył i zapiszczał tak, że wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Jasiek wręcz przeciwnie. Był zły i zdziwiony za razem. 
- Ja tu filmik montuję a Ty co wyprawiasz?
- Nawiedzam Cię. - nadal się śmiałam
- Chcesz żebym na zawał zszedł?
- Chyba nie. Ale nie jestem przecież aż taka straszna. 
- Nie jesteś ale nawet nie słyszałem, że szłaś. 
- A to tak specjalnie, taka niespodzianka. Tylko trochę mi się nie udała. - wreszcie się uspokoiłam
- Jeżeli chciałaś mnie wystraszyć to Ci się udało. A teraz siadaj. - poklepał swoje kolana - Pomożesz mi trochę. 
- W jaki sposób?
- Wybierzemy razem muzykę, która będzie szła w tle oraz zrobimy miniaturkę. Jest ona ważna, dzięki niej przyciąga się ludzi. 
- Rozumiem. A jak Ci idzie robienie jej?
- Tak średnio. Muszę się jeszcze podszkolić w grafice. I fajnie by było zamówić u kogoś intro na kanał. 
- Jeżeli uważasz, że to potrzebne to proszę bardzo. 
- Nie obrazisz się jak zrobię live w tym tygodniu?
- Nie rozumiem czemu się pytasz. To jest głównie Twój kanał więc jak chcesz zrobić live i będziesz mieć ludzi, którzy będą to oglądać to proszę bardzo. 
- Dziękuję. 
- A tak zmieniając temat co z tym remontem? Kiedy będzie ta ekipa?
- Za trzy dni mają być bo coś im się przesunęło w terminach. 
- Dobrze. Tylko żadnych krzykliwych kolorów nie chcę. 
- Oczywiście, będą same Twoje ulubione. 
- To po to się pytałeś o moje ulubione kolory. Osz Ty. 
- Też Cię kocham. - dostałam buziaka w policzek 
- To co z tą miniaturką? Robimy ją?
- Tak. Patrz jak to się robi a jak coś nie będzie się podobać to mów.
- Dobra.

Pół godziny później

- Wszystko jest super. 
- Martwię się trochę o Twoją mamę, coś długo nie wraca. 
- Zadzwonisz do niej? Ja się boję.
- Ok, zaraz to zrobię. Tylko musisz wstać.
- To chyba logiczne. Idę spakować do końca torbę a Ty dzwoń.
Po chwili byłam już w łazience. W mojej kosmetyczce wylądował żel pod prysznic, pasta do zębów i kilka jednorazowych szczoteczek do zębów. Następnie szczotka, grzebień i kilka podstawowych kosmetyków. Wszystko to wylądowało w mojej torbie. 
- Paula wszystko jest w porządku. Zagadali się. - usłyszałam głos mojego chłopaka dochodzący z dołu. 
- To super, bo się martwiłam. Możemy sobie oglądniemy jakiś film?
- Dobra, to wybierz coś. 
- A jak oglądniemy to ja pójdę już spać. 
- Jak chcesz, nie ma problemu. Jeżeli chcesz się wyspać przed jutrem to spokojnie. Ja na Twoją mamę i siostrę poczekam.
- Dziękuję. 
Chwilę później leżałam w łóżku przebrana piżamę. Czekałam tylko na Janka. Pojawił się kilka minut później z czipsami. Zastanawiam się ile on ma miejsca w tym brzuchu. Co chwila coś je a nie widać tego po nim. Też tak chcę. Najeść się i nie tyć. Takiemu to dobrze. 
- Podzieliłbyś się samolubie. - zwróciłam mu uwagę po tym jak napchał sobie buzię 
Podał mi paczkę a ja położyłam ją koło siebie. Jak chce jeść to niech się położy jak człowiek. Ja nie będę sprzątać potem po nim. A tłuste plamy źle się spiera. Nie chciałam robić mu wykładu więc włączyłam film i zajęłam się oglądaniem. Kilka minut później chłopak leżał koło mnie i dalej wcinał. Ja też troszkę podjadałam. I nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 


Mordki przepraszam bardzo, że rozdział tak późno ale prawie cały weekend nie było mnie w domu a dziś też miałam mało czasu by go napisać. Jednak się udało. Może nie jest tak długi jak niektóre ale jestem z niego zadowolona. Wiele osób pod poprzednim rozdziałem pisało, że Paulina nie może być chora. Ja nie mogę Wam nic obiecać. Ale powiem tak, chcieliście akcji to ją macie. To nie koniec moich pomysłów. Dobra, koniec tego pisania głupiego xD Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał =D

Pozdrawiam mordki <3

16 komentarzy:

  1. Super rozdział. Czekam na nexta. ^=^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się spodobał =D
      Kolejny już za dwa dni czyli w środę.

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  2. Boszzz... przez ciebie o 2 w nocy mam ochotę na czipsy xD
    Rozdział świetny jak zawsze ;)
    Pozdrawiam =]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba było tak późno czytać? xD
      Bardzo się cieszę się, że rozdział się spodobał =)

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się spodobał =D

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  4. Kochana rozdział może krótki ale interesujący.Bardzo fajnie ci to wyszło lecz szkoda że wczoraj dodałaś tak późno.Rozumiem że cię nie było w domu przez weekend ale tak czy tak szkoda,nie obrażaj się xD.Jejciu niech ona idzie w końcu do tego szpitala i robi te badania bo się troche martwie,choć wiem co będzie xD.Oki super rozdział mordeczko i di nexta ;*
    Pozdro i weny życze~alice ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie narzekaj, nie jest aż taki krótki xD
      Nie obrażam się. Napisałam na grupie oraz tutaj, że nie miałam czasu ale mimo to pojawił się dla Was rozdział.
      W kolejnym rozdziale już pójdzie, spokojnie. A Ty co? Przyszłość przewidujesz, że wiesz co będzie xD

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  5. Genialne <3
    Jasiek taki samolub xD
    Chami się chipsami -.-

    Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał =D
      Jasiek nie jest idealny, ma swoje wady xD

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  6. Mam smaka na chipsy -.- Dzięki xD
    Genialny <3
    Oby tak dalej!
    Pozdrawiam i weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co xD
      Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał =D
      Dziękuję =)

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  7. Geeenialn!!!!! Czekam na dalsze części :)
    I zapraszam do mnie:
    olisiaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał =D
      Kolejny rozdział już jutro =)

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  8. Zajebisteeeee :***
    iandjdabrowsky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał =D

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń