sobota, 30 maja 2015

Rozdział 44

Perspektywa Janka

- Jak ją dotkniesz do nogi z dupy Ci powyrywam i tak Ci tutkę obiję, że własna matka Cię nie pozna. Ty cholero jedna, wypierdalaj stąd bo Cię zabiję. 
- Co się dzieje? - usłyszałem głos Pauliny
- On Cię dotykał tak jak mogę tylko ja. Zaraz mu ukręcę te łapy. 
- Janek ogarnij się. 
- Co Ty gadasz?
- Tobie się to śniło. 
- Serio?
- Tak. Krzyczałeś, że zabijesz jakiegoś faceta. Jesteśmy w Twoim domu, w sypialni, w łóżku. Uspokój się. 
- Chodź tu do mnie. - rozłożyłem ręce aby przytulić dziewczynę
- Jestem przy Tobie. Nikt nie robi mi żadnej krzywdy mój książe. 
- Teraz jestem tego pewny. Ale ten sen był taki realistyczny, aż mnie ciary przechodzą. 
- Nie myśl już o tym i śpij. 
- Co ja bym bez Ciebie zrobił?
- Nie musisz o tym myśleć bo bardzo Cię kocham i nigdzie się nie wybieram. A teraz dasz mi już spać?
- Tak, śpij sobie. I przepraszam, że Cię obudziłem. 
- Nic się nie stało. Śpij dobrze. 
- Dobranoc. 
Po chwili dotarło do moich uszu delikatnie pochrapywanie dziewczyny. Rozśmieszyło mnie to i z uśmiechem na ustach zasnąłem. 

Rano

- Co to tak pachnie? - spytałem się mojej ukochanej
- Mama pewnie robi dla nas śniadanie.
- Kochana.
- Tak samo jak Twoja. 
- Moja jest lepsza. 
- A w łeb chcesz? 
- Nie, dziękuję.
- To dobrze. Bo własna mamusia by Cię nie poznała.
- I poślubiłabyś mnie takiego brzydkiego?
- No nie wiem. - zrobiło mi się przykro - Oczywiście, że tak. Bo masz bardzo dobre serducho i jesteś wspaniałym człowiekiem. 
- Ale nie uszkodzisz mojej pięknej twarzy?
- Na razie nie zasłużyłeś na to. 
- Cieszę się. To idziemy na dół?
- Tak bo jestem strasznie głodna. 
- To mnie nie zjedz. 
- Nie pojadałabym sobie. Sama skóra i kości. 
- Niebawem będą tu mięśnie.
- Ja to Twoje niebawem już znam. Prędzej ja będę miała kaloryfer na brzuchu niż Ty bicka. 
- No wiesz co?! Tak we mnie nie wierzyć.
- Ja wierzę w Ciebie tylko Cię znam. I wiem, że zanim się weźmiesz do roboty to minie kilka dobrych miesięcy. 
- Dzieci, chodźcie na dół. Mam do Was ważną sprawę. - przestraszyliśmy się trochę więc zbiegliśmy szybko na dół
- O co chodzi? - spytałem się mamy Pauli
- Nie ma Oli.
- Sprawdzała Pani wszystkie pomieszczenia? 
- Tak. Oleńka znikła, przepadła jak kamień w wodę. 
- Znajdziemy ją. Ma Pani jakieś aktualne zdjęcie małej?
- Tak, zaraz je znajdę. 
- Dobrze, to my idziemy się przebrać i naszykować do wyjścia. 
- Tylko zejdzie zaraz na śniadanie.
- Oczywiście. 
Zebraliśmy się szybko, chyba najszybciej w życiu. W przyśpieszonym tempie zjedliśmy śniadanie i wybiegliśmy z domu. Wzięliśmy w międzyczasie zdjęcie Oli i skierowaliśmy swoje kroki do samochodu. Po chwili byliśmy już w drodze na komisariat policji. Zgłosiliśmy zaginięcie mojej siostry. Powiedzieli, że zaczną jej szukać ale wiedziałem, że Paulina im nie wierzy. Zaczęliśmy więc szukać jej na własną rękę. Zaczęliśmy od galerii handlowych. W tym czasie jej mama obdzwaniała wszystkie szpitale w mieście. Następnie znaleźliśmy się w naszym parku. Już mieliśmy go opuszczać gdy na ławce ujrzeliśmy osobę podobną do Oleńki. Podbiegłem tam szybko.
- Paula, to ona! - krzyczałem do mojej dziewczyny
- Mała, czemu uciekłaś? - spytałem się dziewczynki 
- Wy mnie nie lubicie. Nie rozumiem po co tu jestem. 
- Twój dziadek umiera, Twoja mama chciała go odwiedzić więc tu przyjechała. A ja jeszcze nie miałem okazji Cię poznać. Więc nie mów, że Cię nie lubię. A Twoja siostra i mama bardzo Cię kochają. Zresztą posiedź tu z Pauliną a ja zadzwonię do Twojej mamy bo bardzo się denerwuje i martwi o Ciebie. 
Zostawiłem dziewczyny razem i wybrałem numer do ich mamy.
- Proszę Pani, Ola się znalazła.
- O matko! To dobrze. Gdzie była?
- W parku niedaleko naszego domu. Za jakieś dwadzieścia minut będziemy. 
- Dziękuję Wam bardzo. 
- Nie ma za co. - rozłączyłem się
- Dziewczyny, wracamy do domu i to raz dwa. Bo zimno jest. 
W tym momencie Paulinka ściągnęła swoją bluzę i dała Oli. Ja jako gentelman dałem mojej dziewczynie moją bluzę. Chciała mi ją oddać lecz protestowałem. W końcu ją ubrała. Wyglądała zabawnie a zarazem uroczo. 
- Szybciej drogie Panie bo ja tu marznę. 
- To biegnij do domu. Nam jest ciepło. 
- Ale Wam dobrze.
- Ok, pójdziemy szybciej. Żebyś się mi tu nie rozchorował. Bo nie ma nic gorszego niż chory facet w domu. Pilota mu podaj, przykryj kocem, herbatę zrób. Lataj wokół niego bo taki obłożnie chory jest i tyłka nie może ruszyć. 
- Coś w tym jest misia. A jak będę chory to zajmiesz się mną?
- Oczywiście, że tak. Albo zawiozę Cię do Twojej mamy. 
- Nie, tylko nie to. Ona nie da mi leżeć.
- Ze mną też nie będzie leżenia cały dzień.
- Ale wolę spędzać czas z Tobą. 
- Awww, to takie słodkie. A co z Twoją siłownią? 
- Nic.
- To może ja Ci trening zorganizuję, co?
- Poproszę. 
- Dobrze. Wyćwiczę Cię tak, że przez problemu będziesz nosić mnie na rękach. 
- Wszystko robisz pod siebie?
- Nie. Ale za jakiś czas ten trening zaowocuje siłą oraz lepszym samopoczuciem. Uwierz mi. 
- Długo tak będziecie jeszcze stać pod tymi drzwiami? - naszą rozmowę przerwała Ola
- Nie, już idziemy. A Ty biegnij do mamy i ją przeproś. - powiedziała Paulina - Jak wejdziemy do domu to chodź na górę. Muszę Ci coś powiedzieć. 
- Zaczynam się bać. - powiedziałem gdy wchodziliśmy po schodach - O co chodzi?
- No bo robiłam badania, tak? I...
- I co? - ponaglałem dziewczynę
- Muszę zrobić dokładniejsze badania ponieważ mogę mieć nowotwór. Lekarze wykryli jakiś guzek. Ale nie wiadomo czy jest złośliwy. - moja dziewczyna się rozpłakała
- Kochanie, cokolwiek by się działo będę przy Tobie. Ale wierzę w to, że jesteś zdrowa. - przytuliłem ją mocno - A kiedy masz te badania?
- Jutro o 10. 
- Pójdę z Tobą. 
- Dziękuję. 
- Zostań tu. Ja zaraz wrócę. 
- Tylko nie mów nic mamie, błagam.
- Nie powiem. Idę po żelki. 
- Kocham Cię bardzo. 
- Ja Ciebie też. Połóż się skarbie. 
Zszedłem na dół, wziąłem jedzonko i poprosiłem naszych gości, żeby zajęli się sami sobą. Wróciłem szybciutko do Pauli i przytuliłem się do niej. Ona wtuliła się we mnie i szlochała w moją koszulkę. Leżeliśmy tak a ja myślałem o tym co będzie jeżeli ona będzie miała raka i umrze. Ja tego nie przeżyje. Tak bardzo ją kocham. Chcę wziąć z nią ślub, mieć dzieci i zamieszkać w naszym wspólnym domu. Nie chcę żeby ona chorowała. To za dużo dla mnie. Zawsze miałem spokój w życiu a tu nagle wszystko się poprzewracało do góry nogami. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie. Paulinka się już uspokajała a ja robiłem wszystko by również opanować emocje. 
- Co mogę dla Ciebie skarbie zrobić?
- Zabijesz mnie jak Ci powiem.
- Nie zrobię tego i mów. 
- Pójdziesz kupić świeże truskawki?
- Serio?
- Tak, mam taką zachciankę. To pójdziesz?
- Ok, już się zbieram. A Ty popraw makijaż, uśmiech na buzię i wszystko będzie dobrze. - dałem jej buziaka - Za pół godziny jestem z powrotem. 
- Będę czekać. 
Wyszedłem z domu zostawiając Paulę pod opieką jej mamy, której powiedziałem, iż dziewczyna zasnęła. Chciałem by miała trochę spokoju.

Perspektywa Pauliny 

Jaś poszedł do truskawki a ja leżałam i myślałam co to będzie jeżeli okaże się, że naprawdę jestem chora. Ja się załamię wtedy. A co będzie z Jankiem? Widzę, iż jest teraz smutny i ledwo sobie radzi z myślą, że może mnie stracić. Błagam żeby to nie była prawda. Chcę być zdrowa. Wierzę w to, iż ten guz nie jest złośliwy i nie zagraża mojemu życiu. Mam takie plany na przyszłość. A nagle wszystko legło w gruzach. Ja wiem, że dziadek jest chory. Ale czemu ja? Jestem jeszcze młoda, tyle życia przede mną. Mam wrażenie, że to wszystko to jakiś cholerny koszmar z którego nie mogę się wybudzić. A za jakiś czas wszystko zniknie oraz nie będę miała żadnego guzka w ciele. Uszczypnęłam się właśnie bardzo mocno i oprócz bolącego śladu nic się nie zmieniło. Znajduję się na łóżku, wyglądam jak potwór a moje życie jest w cholernej rozsypce. Dobrze, iż mam Jaśka przy sobie. Bez niego nie poradziłabym sobie. Wiem, że bardzo mnie kocha i mogę na niego liczyć w tej ciężkiej dla nas sytuacji. Postanowiłam nie mówić nic mamie póki nie będę mieć pewności czy choruję na nowotwór. Tak będzie lepiej. Ja będę spokojniejsza a mamusia ma już wystarczająco dużo zmartwień. Choroba dziadka, niesforna młodsza córka. Nie mogę jej dobijać, nie teraz. Ona sobie niczym na to nie zasłużyła. Wystarczająco dużo w życiu już przeszła. Z moich oczu znowu wydostały się łzy. Jest to silniejsze ode mnie. Jedynie w taki sposób pozbywam się uczuć z głębi serducha. Leżałam tak i czekałam na powrót mojego chłopaka. Długo oczekiwać nie musiałam. Po kilku minutach pojawił się z bitą śmietaną, cukrem i miską pełną truskawek. 
- Już jestem skarbie. 
- Słyszałam jak szedłeś po schodach. Co u mamy i Oli?
- Rozmawiają. Pewnie Twoja mama tłumaczy jej, że źle się zachowała rano. 
- To dobrze, ja już jej nagadałam na polu wystarczająco. 
- Widziałem, ewidentnie się Ciebie bała. 
- Wiesz, może trochę przegięłam ale naprawdę się zdenerwowałam i martwiłam o nią. Gdybyśmy jej nie odnaleźli to nie wybaczyłabym sobie tego. 
- Na szczęście odnalazła się. A teraz przestań o tym myśleć o wcinaj. - podstawił mi pod nos owoce 
- Dziękuję. 
- Za co?
- Za owoce, za wsparcie, za to, że jesteś. Kocham Cię bardzo. 
- Paula Ty będziesz żyć, rozumiesz? Nie pozwolę na to żebyś odeszła. 
- Skąd Ty?
- Wiem kiedy się denerwujesz. Wtedy pukasz tak paznokciami w nogi. 
- Czytasz ze mnie jak w otwartej księgi. 
- Jeszcze nie znam Cię tak dobrze. Ale niektóre zachowania rozpoznaję. Nie oszukasz mnie, że nie jesteś smutna albo zła bo ja to widzę. 
- To dobrze, chyba. A truskawki są pyszne. 
- Cieszę się, że Ci smakują. 
- Ty też jedz. - zaczęłam karmić Jaśka 
- Bardzo dobre. - zaśmiał się, wziął truskawkę do ręki, nałożył na nią bitą śmietanę i ubrudził mi nią twarz
- Teraz to zacząłeś wojnę. - oddałam mu 
- Tak pogrywasz? Ok, - wiedziałam, że zaraz będę cała w śmietanie
Stało się to czego się spodziewałam. Cała moja twarz była bitej śmietanie. A Jaś zadowolony z siebie jadł dalej truskawki.
- Mam ochotę wytrzeć się w Twoją koszulkę ale chyba ją oszczędzę. 
- Dziękuję bardzo, że jesteś taka łaskawa. - ta ironia mnie kiedyś dobije - A śmietana z Twojej twarz również jest bardzo smaczna.
- Ale Ty dziwny jesteś. Siedź tu i nie zjedz wszystkiego a ja idę przemyć twarz bo o maseczce z bitej śmietany jeszcze nie słyszałam.
- Dobrze. 
Wyszłam z pokoju mając nadzieję, że nie natknę się na mamę. Nie mam ochoty z nią rozmawiać, nie jestem gotowa by udawać, iż się nie denerwuję. Przeszłam więc po cichu do łazienki, przemyłam twarz i w ekspresowym tempie wróciłam do sypialni. Nie uwierzycie do ten baran wymyślił. Tak głupi to tylko on może być. Leżałam z podwiniętą koszulką i układał serduszko z truskawek na moim brzuchu. No nie mogę, zaraz padnę ze śmiechu. Janek zawsze coś odwali. 
- Co Ty robisz? - spytałam się 
- Cśśś, nie ruszaj się bo zepsujesz moją pracę. 
- Czemu marnujesz truskawki?
- Nie marnuję. Zaraz nałożę na nie śmietanę, posypię jeszcze cukrem i zjem. 
- Żartujesz?!
- Nie, mówię bardzo poważnie. 
- Głuptasie Ty mój. Z Tobą zawsze jest zabawnie. 
- I za to mnie kochasz.
- Po części. I pośpiesz się, plecy mnie już bolą. 
- Dobrze mordko. Daj mi jeszcze chwilę. 
Po kilku minutach truskawkowe serce zdobiło brzuch. Jaś zrobił zdjęcie na pamiątkę i zaczął wcinać. Musiał położyć swoje ręce na moim brzuszku ponieważ ciągle się śmiałam i nie mógł. Po jakiś dwudziestu minutach nie było na mnie ani jednego owocu. A bita śmietana, która pozostała została zlizana przez Janka. Było to bardzo dziwne lecz miłe uczucie. Gdy mogłam już zakryć cały swój tułów bluzką dotarło do nas wołanie.
- Zapraszam na obiad! - aż mi się głupio zrobiło
- Dobrze mamo, zaraz będziemy. - krzyknęłam i wstałam z łóżka - Ani słowa o jutrzejszych badaniach bo zabiję. - wyszeptałam do ucha Jaśka 
- Oczywiście. - posłał mi jeden ze swoich popisowych uśmiechów
Wzięłam jeszcze kilka głębokich wdechów na uspokojenie i wyszliśmy z pokoju aby udać się na dół i zjeść posiłek. 


I jak się podoba rozdział mordki? Myślicie, że Paulina jest chora? A co z końcówką rozdziału i akcją z truskawkami, spodobała się? Bo ja sporo się uśmiałam jak ją pisałam. 

Pozdrawiam mordki <3

24 komentarze:

  1. Paulina nie może być chora :<
    A akcja z truskawkami świetna, tylko Jasie może coś takiego wymyślić xD
    Pozdrawiam =]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczy się, nic nie mogę obiecać =)
      Byłam głodna jak to pisałam więc jakoś tak wyszło xD

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  2. Wspaniały. Ten moment ze śmietaną i truskawkami taki Aww. Weny pozdro 600
    http://tylkonienawisc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał =D
      Taki Jasiowy bardzo, ja nie wiem co mi w tej głowie siedzi xD

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  3. Super rozdział - jak zawsze :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał =D

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  4. Kochana te truskawki mega!A z tą chorobą to ja wiem co będzie buahaha.Nie mam się co martwić.Rozdział napisany jest bardzo uczuciowo i w końcu Ola uciekła z domu xD.Jasio przejął się bardzo że Paula może być chora i to jest kochane <3.Czekam do poniedziałku,niestety :(.
    Pozdro małpko~alice ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkim się to podoba a ja mam z tego niezły ubaw xD Nie wiem co ja sobie myślałam jak to pisałam =)
      Alicja! Co ja Ci mówiłam? Grzeczna masz być mordko =D A ja nic nie mogę obiecać.
      Trzeba było jakoś urozmaicić =)
      No bo Jasio taki kochany jest =D

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  5. Paulina nie moze byc chora ;_; a te truskawi...awww..... tak slodko ale jak Paulina zachoruje to ja nie wiem ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogę nic obiecać.
      Te truskawki takie Jasiokowe xD

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  6. Genialne <3
    Aż nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał =D
      To super =)

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  7. Haha, no nie mogę :D
    Czytając ten rozdział akurat jadłam truskawki :3
    Jeżeli Paulina będzie miała raka, to osobiście Cię zabiję ;_;
    Tylko mnie do tego nie zmuszaj xD

    Pozdrawiam i weny życzę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha xD To super, mam nadzieję, że były smaczne =D
      Spokojnie kochana =) Ale jak tak mi grozisz to chyba będzie zdrowa.
      Dziękuję =)

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  8. Podoba mi się :)
    www.imaginyonedirectionforeverandnever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo się cieszę =D

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  9. Mega slodkie mam nadzieje ze paula nie bedzie cbora bo tyle planow maja z Jasiem<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczę co da się zrobić =)

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  10. Truskawki? MNIAM :D To było takie słodkie <3
    Rozdział jak zwykle świetny :D Czekam na next :D

    http://sinisterjoke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się spodobał =D

      Pozdrawiam mordko <3

      Usuń
  11. Kiedy nowy ? Juz powienien byc :((

    OdpowiedzUsuń
  12. Już jest. A ja mam życie prywatne, nie siedzę cały czas na blogu i nie piszę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem wiem :(( maruda ze mnie :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiem wiem :(( maruda ze mnie :/

    OdpowiedzUsuń