poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 59

Perspektywa Janka

Siedzę z Pauliną na sofie i zagaduję ją żeby nie poszła sprawdzić co się dzieje na górze. 
- Czy Ty mnie w ogóle słuchasz? - spytałem się
- Przepraszam, zamyśliłam się. - Paula odparła
- Czemu? Co się stało?
- Myślę o słowach lekarza. 
- Jakiego lekarza? Możesz jaśniej? - niecierpliwiłem się
- A może by tak grzeczniej? Lewą nogą wstałeś czy co?
- Mam złe myśli jak mówisz o lekarzu. 
- Spokojnie, aż tak źle nie jest. Po prostu jak byłam u dziadka to on spał.Poszłam do lekarza spytać się jak z jego stanem zdrowia. Pytałam się również o to czy chemię albo radioterapię będą robić. I powiedział, iż nie bo organizm dziadka by tego nie zniósł. Choć twierdzi, że jego stan się nie pogarsza ani nie polepsza to musi być źle jeżeli już nie walczą o przedłużenie jego życia. 
- Misia ale to nie tak. Wiesz, że robili wszystko co w ich mocy. 
- Tak, tylko do mnie cały czas nie dociera, iż on umiera i nie zobaczy mnie w sukni ślubnej, nie powie mi, jak ślicznie wyglądam. - znowu się zamyśliła - Ale nie myśl, że zaraz się tu rozpłaczę. Nic z tego.
- Jestem z Ciebie dumny. A zrobiłaś zakupy?
- Tak, siatka jest w korytarzu. Rozpakujesz to a ja pójdę się przebrać?
- Spoko, wszystkie rzeczy masz w sypialni. 
- Czemu nie u mnie?
- Przecież robotnicy są.
- A tak, zapomniałam. To za chwilę wracam. 

Perspektywa Pauliny 

Wstałam z sofy i udałam się pomału na górę. Bardzo kusiło mnie by zaglądnąć do mojego pokoju ale był on zamknięty od środka, szkoda. Chętnie zobaczyłam co tam się szykuje. A znając pomysłowość mojego chłopaka mogę się bardzo zdziwić. Muszę uzbroić się w cierpliwość. Gdy się przebrałam przypomniałam sobie o tym, że mamy jeszcze gości. Poszłam wiec do ich pokoju, zapukałam, weszłam ale był pusty. Zdziwiona zeszłam na dół. 
- Mama i Ola gdzieś wychodziły? - spytałam 
- Tak, poszły na zakupy. Bo mówiły, że za 4 dni wyjeżdżają. Czyli miną się pewnie z moją mamą bo dzwoniła dziś do mnie, że za 4 dni będzie u nas. 
- To może się spotkają jednak, fajnie by było. 
- Jak chcesz mogę zadzwonić do mamy, że przyjadę po nią z samego rana i pogadają sobie wtedy chwilę. 
- Nawet nie taki zły pomysł. A tak zmieniają temat kiedy będę mieć gotowy pokój?
- Jak dobrze pójdzie to jutro popołudniu. 
- To super, już nie mogę się doczekać. 
- A pamiętasz, że jutro mamy spotkanie z architektem?
- No coś mi świta. A o której?
- Punkt 12 mamy umówione spotkanie tam gdzie zawsze. 
- Czyli w tej kawiarence?
- Tak. I będzie miał już dla nas ostateczne plany domu. 
- To świetnie. Trzeba będzie się go spytać czy nie zna jakieś porządnej firmy co nam to wybudują.
- No tak, żadnej fuszerki być nie może. To dom na lata. 
- Zgadza się. A jak tak już jesteśmy w temacie to planuję znaleźć sobie pracę. Mam odłożone trochę na nowy dom ale nie możesz Ty sponsorować większości.
- Niby czemu?
- Bo i tak płacisz za ten dom i wszystko. Nie chcę być sponsorował mnie całe życie, źle się z tym czuję. Mamy mieszkać tam razem więc muszę mieć w to swój wkład pieniężny. 
- Ale...
- Nie ma ale Janek. Inaczej nie będzie. Na nic innego się nie zgodzę. 
- Dobrze, jak tak Ci na tym zależy to nie będę się sprzeczać. I muszę przyznać, że miło mi to słyszeć. Zaczynałem już myśleć, iż masz wylane na wszystkie wydatki.
- No wiesz co. Wstydź się. Ja zdaję sobie sprawę z tego ile kosztuje życie. Domu jeszcze nie budowałam. Ale żeby spełnić nasze pomysły i fanaberie potrzeba sporo kasy. 
- Tu się zgadzam. Ten dom pochłonie pewnie wszystkie moje oszczędności, a trochę tego jest na koncie. 
- To nie pozostaje nam nic innego tylko znaleźć sobie prace jak pozbędziemy się wszystkich gości. Bo dom sam się nie wybuduje. 
- Ale mnie się nie chce. - chłopak zaczął marudzić
- A chcesz się stąd wyprowadzić?
- Tak!
- To nie pozostaje nic innego niż zarobienie na ten dom. Bo się zachciało Ci budowy jak znamy się tak krótko i nie jest jeszcze pewne czy będziemy razem do końca. 
- Czy chciałaś coś przez to powiedzieć?
- Nie, nie mam zamiaru się z Tobą rozstawać na razie. Jestem bardzo szczęśliwa z Tobą. Ale różne wypadki chodzą po ludziach.
- Zgadza się lecz wierzę w to, że będzie dobrze i dożyjemy razem starości. 
- Już widzę jak siedzimy w dwóch fotelach i przeglądamy nasze zdjęcia ze ślubu. - rozmarzyłam się 
- Będzie super. Spędzimy ze sobą wspaniałe życie, wychowamy cudowne dzieci, będziemy podziwiać urocze wnuki. 
- Ty to masz już wszystko zaplanowane. - zaśmiałam się 
- A jak! Wszystko dzięki Tobie. - Jaś położył swoje ręce na moich biodrach - To przy Tobie zacząłem planować swoją przyszłość, realizować marzenia. Dajesz mi do tego siłę. To Ty jesteś moim oczkiem, o Ciebie chcę dbać, robić wszystko byś była szczęśliwa i miała powód do uśmiechu. Kocham Cię. 
- Ja też Cię bardzo kocham. - dałam mu buziaka i wtuliłam się
- Moja księżniczka. 
- Mój książe z bajki. 
Staliśmy tak wtuleni w siebie gdy na górze rozległ się ogromny huk. Jaś kazał mi zostać na dole a sam pobiegł na górę sprawdzić co się stało. Zdenerwowana usiadłam sobie na krześle i czekałam na jakąś wiadomość. 


Hejo mordki! 
Pojawiam się z kolejnym rozdziałem. Nie należy on może do najdłuższych ale sami tak zadecydowaliście. Liczba komentarzy spada, na grupie coraz mniej osób się udziela. Ja rozumiem, że są wakacje ale nie wyjechaliście wszyscy w jednym terminie. Jak się coś nie podoba to możecie mi to spokojnie napisać na grupie labo tutaj a ja to przemyślę. A nie pisanie komentarzy to dla mnie znak, że coś jest nie tak. Tylko nie wiem co. I nie wiem jak mam Was zadowolić. To dla Was piszę to opowiadanie i było by mi bardzo miło przeczytać od Was komentarze. Nie muszą to być wielkie elaboraty. Wystarczy mi samo "Super rozdział.". Dla Was to chwila a dla mnie świadomość, że ktoś to czyta i mam dla kogo pisać. 

A I KAŻDEGO ZAPRASZAM NA GRUPĘ. JEST TAM WAŻNY DLA MNIE I PRZYSZŁOŚCI TEGO FF POST!

Pozdrawiam mordki <3 

sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 58

Perspektywa Pauliny 

Jadę sobie tak do dziadka i próbuję zebrać myśli. Obawiam się trochę tego spotkania. Mam nadzieję, że u niego wszystko w porządku. W innym wypadku przecież lekarz by do mnie dzwonił bo go o to prosiłam. Ale może nie chciał mnie denerwować po tym jak zobaczył jak przejmuję się jego zdrowiem. Choć uczono mnie, że trzeba mieć pozytywne nastawienie to tak mi ciężko. Pewnie uspokoję się dopiero jak go zobaczę. Oczywiście jeżeli jego stan się nie pogorszył za bardzo. Matko! Te moje rozmyślania mnie kiedyś do grobu wpędzą, wykończą psychicznie. 

Pół godziny później 

Siedzę sobie właśnie w sali, w której leży dziadek. Właśnie śpi więc nie będę go budzić. Posiedzę chwilę, może obudzi się sam. A jak nie to trudno, przyjdę kiedy indziej. Może jeszcze do lekarza wpadnę żeby podpytać jak tam badania i czy będą robić jeszcze jakąś chemię albo radioterapię. 

20 minut później 

Dziadek nadal śpi więc zostawiłam mu karteczkę, że byłam i bardzo go kocham a następnie wyszłam po cichu z sali. Udałam się w kierunku gabinetu lekarza. 
- Dzień dobry. Czy mogę zająć Panu chwilę? - otworzyłam drzwi i spytałam się
- Tak, zapraszam. Proszę sobie usiąść. - wskazał na krzesło naprzeciwko jego - W jakiej sprawie Pani tutaj przyszła?
- Przyszłam w sprawie mojego dziadka, który leży tutaj na oddziale. 
- A tak, pamiętam. 
- I jak jego stan zdrowia?
- Utrzymuje się na tym samym poziomie. Nie pogarsza się ani nie polepsza. 
- To chyba dobrze. A czy planowana jest jeszcze jakaś chemio bądź radioterapia?
- Nie. To byłoby za duże obciążenie dla organizmu.
- Rozumiem. Dziękuję bardzo za wszelkie informacje. 
- Do widzenia.
- Do widzenia. - opuściłam pomieszczenie

W tym samym czasie 
Perspektywa Janka 

Robotnicy wreszcie się zjawili. Muszę ich pilnować na każdym kroku żeby niczego nie zepsuli ani nie wynieśli. Niby polecił mi ich tata ale nie wierzę im. Wolę mieć na nich oko, wtedy wszystko będzie po mojemu. 
- Na jaki kolor te ściany?
- A ile macie kolorów farb?
- No jeden.
- To co się głupio pytacie. Ściany i sufit proszę pomalować, dwie warstwy mają być. 
- Się robi szefuńciu.
- Pamiętajcie, że polecił mi Was mój ojciec. I jak zrobicie coś złego to całe miasto będzie o tym wiedzieć. 
- Spokojnie, nie będzie żadnej fuszerki. 
- Ja mam taką nadzieję. Będę Was tu pilnować. 
- Nie ma takiej potrzeby. - no co za baran, jeszcze się kłócić będzie 
- Mój dom, moje zasady. I do roboty. 
I wreszcie skończyli gadać a zaczęli pracować. Ta żółta farba idealnie pasuje do tego pomieszczenia. Jest taka optymistyczna. A wszystkie meble które mają przyjechać jutro będą tu idealnie pasować. Mam tylko wielką nadzieję, że Pauli ten pokój się spodoba tak jak mnie. Bo jak nie to będzie lipa. Nie będzie chciało mi się przemalowywać tego pokoju. Z samym przemeblowaniem już takiego wielkiego problemu nie będzie, meble można poprzestawiać. Szczególnie, iż to ma być jej królestwo w którym ma się wspaniale czuć. I teraz pewnie ktoś może Paulince zarzucić, że jest ze mną dla kasy. A to nie prawda. Jest ze mną bo mnie kocha, wiem to i jestem tego pewien. Tylko chcę jej dać to czego nie miała wcześniej, jak mam taką możliwość. Widzę jak każdy drobiazg ją uszczęśliwia. Właśnie, dawno nie dawałem jej żadnego kwiatka. 
- Mogę Panów zostawić samych na 20 minut? 
- Oczywiście, że tak.
- To dobrze. Za chwilę będę z powrotem więc nic nie kombinować.
Zostawiłem ich więc w domu wraz z mamą i siostrą Pauli. Szybkim krokiem podążałem w kierunku kwiaciarni, która była koło 8 minut drogi od domu. Zakupiłem przepiękny bukiet róż i wróciłem do domu szybko. Wstawiłem je do wazonu a następnie poszedłem sprawdzić jak tam idą prace. Wszystkie ściany były już wymalowane, został sufit. Podobało mi się to tempo pracy. Jak tak dobrze pójdzie to za trzy godziny pomalują kolejną warstwę. Do jutra wszystko przeschnie spokojnie a jak meble przyjadą będzie można je ustawić na zaplanowanych miejscach. 

Godzinę później 

Paulina właśnie wróciła. Robię wszystko by nie odwiedzała tamtego pokoju. To jak on będzie wyglądać to niespodzianka i nie może jej zepsuć pojawieniem się w nim i zobaczeniem koloru ścian. Bo meble to pewnie pamięta. Choć takiej pewności też nie mogę mieć. Cały czas ją zagadywałem nie zauważając jej złego humoru. 



Dziś taki późny rozdział ale nie miałam czasu napisać go. I tak dobrze, że się pojawił bo już pisałam notkę, iż go nie będzie ale postarałam się i jest. Może i jest nudny ale jakoś nie idzie mi pisanie o tak późnej porze, szczególnie ze zrytym humorem. Pomimo tego mam taką małą nadzieję, że się Wam spodobał i nie będziecie marudzić za bardzo bo sama wiem, że stać mnie na więcej. 

Pozdrawiam mordki <3

czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 57

WAŻNA NOTKA NA KOŃCU ROZDZIAŁU, PROSZĘ KAŻDEGO O PRZECZYTANIE!


Perspektywa Pauliny

Gdy trochę się uspokoiliśmy przypomniałam sobie, że nie byłam dawno u dziadka.
- Jasiek, masz jutro jakieś zajęcia?
- Mają robotnicy przyjść o 10. A co?
- To ja sobie pójdę do dziadka a Ty będziesz ich pilnował.
- Nie chcesz żebym poszedł z Tobą?
- Nie, dziękuję. Poradzę sobie. Ty też masz obowiązki. Dawno nie nagrywałeś nic na kanał. 
- Właśnie tak. Ale teraz już późno trochę jest, nie chcę się drzeć na cały dom.
- To nagraj coś bez darcia. Tylko się ubierz ładnie.
- Postaram się. 
Ja nie wytrzymam z tym facetem. Chciał założyć kanał to nie miałam nic przeciwko. Ale niech teraz dba o swoich widzów a nie ich olewa. Ja nie będę mu o tym przypominać, to jego obowiązek pamiętać o nich. A ja muszę zapamiętać sobie by nie zachowywać się jak małe dziecko, któremu rodzice zabrali zabawkę i muszę przestać płakać. Przecież nie mogę tak spędzić całego życia. Ja wiem, że tak łatwiej jest mi pozbyć się emocji, które skrywam w sobie. Ale chyba już lepiej przelewać je na papier niż płakać prawie codziennie. Jeszcze będą takie sytuacje gdy płacz będzie uzasadniony i zrozumiały. Lecz nie teraz, jeszcze na to nie pora. 
- Tylko nie hałasuj za bardzo.
- Nie podskakuj młoda, wiem co robić.
- Się mamut odezwał. - wybuchłam śmiechem
- Że co?
- Jak ja jestem młoda to Ty jesteś stary. Więc jesteś mamutem. 
- A idź Ty wielbłądzie.
- No wiesz co. Idź się szykować do tego nagrywania już. 
- Tak jest kapitanie. 
- Do roboty żołnierzu. - zaśmiałam się jak wychodził z sypialni
Mam wrażenie, że wracam do starej formy tak samo jak Jaś. Zaczynam panować nad moimi humorkami i nie jestem już taka obrażalska. 
- I jak wyglądam? - po pokoju wpadł Jaś w koszuli i bokserkach 
- Może być. A teraz zmykaj nagrywać. 
- Się robi. A co mam nagrać?
- Taki duży i nie wie. Znajdziesz coś sam. 
- Mnie nie pomożesz?
- Ty uważaj bo jak Ci zaraz na męską dumę depnę to nie wyjdziesz stamtąd do rana, tyle będziesz nagrywał. - zaczęłam się śmiać
- Też Cię kocham. 
- No ja mam taką nadzieję. 
- To ja idę. A Ty do spania.
- Dobrze tato, będę grzeczna. 
- Hahaha, daj buziaka i idę. - przybliżył się do mnie
- Miłej pracy kochanie. - pocałowałam chłopaka
- Dziękuję. Śpij dobrze. - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju
Ja przebrałam się w piżamę, umyłam zęby, zmyłam make-up i z książką w ręce położyłam się. Jak mieszkałam z ojcem to zawsze czytałam przed snem. Teraz sobie wracam do tego. Uwielbiam czytać, to rozwija wyobraźnie, powiększa zasób słownictwa i w ogóle jest fajne. Choć w szkole lektury omijałam szerokim łukiem to teraz mogłabym w kółko czytać. Każdemu polecam czytanie. I tak się zaczytałam, że nawet nie wiem kiedy zasnąłem. 

Perspektywa Janka

Teraz zauważyłem, że Paula się wcześniej dziwnie zachowywała. Gdyby nie to, iż teraz zachowuje się tak jak na początku naszej znajomości to nie zauważyłbym tego. Ale to pewnie przeze mnie. Sam zdziczałem więc jej się udzieliło. Lecz teraz oboje wracamy do normy. Ja już nie będę taki uległy. Tylko co ja tu za rozkminy mam jak mam nagrywać? Tu sobie taką głupią grę znalazłem więc pewnie będzie ubaw. Muszę się tylko nie pilnować żeby nie krzyczeć ani nie śmiać się za głośno. Nie mogę przecież obudzić naszych gości. Bo Paulinka jak zaśnie to nawet czołg by jej nie obudził. Też chciałbym mieć taki sen jak ona. Ale wracając do nagrywek pewnie zejdzie mi z godzinę. Więc muszę się brać do roboty bo inaczej się nie wyśpię i będę jutro jak chodzący trup. A to nie będzie przydatne bo jutro muszę pilnować tych robotników żeby mi żadnej fuszerki nie odwalili. Nie po to och wynajmuję i płacę. Tak de facto mógłbym zrobić to sam ale mi się nie chce. Wolę jak zrobi to ktoś za mnie. Nie dość, że szybciej to ja mam czas na inne sprawy w tym czasie. Choć jutro wszystkie myśli będą biec w kierunku Pauliny, która będzie w szpitalu u dziadka. Wiem ile bólu i smutku przynoszą jej wizyty tam. Musi się ona pogodzić w końcu z tym, iż on odchodzi i tego nie da się zatrzymać. Nowotwór go zabija od środka, wyniszcza pomimo wszelkich starań lekarzy. 

Godzinę później

O matko! Jak mnie dupa boli od tego siedzenia. Muszę sobie wygodniejsze krzesło zakupić bo niebawem będę tak obolały jak dziadek. A to nie jest fajne. Ja mam 20 lat a nie 80. Muszę zadbać o moje biedne kości. A teraz dosyć gadania, ściągam tą koszulę i wskakuję do łóżka, należy mi się odpoczynek. Gdy tylko znalazłem się w pokoju zabrałem książkę, którą moja dziewczyna czytała a następnie wyłożyłem się na łożu. Ustawiłem sobie budzik na 9 rano i po chwili zasnąłem. 

Rano

- Może jeszcze głośniej dzwoń? - gadałem do telefonu wkurzony 
- Janek ciszej. Ja tu jeszcze śpię. 
- I gadasz przez sen?
- A żebyś wiedział. Która godzina?
- 9 rano.
- To trzeba wstawać. - dziewczyna przeciągnęła się i wstała - Mogą być płatki na śniadanie?
- Spoko.
- To zejdź sobie zrobić. Ja się już zbieram pomału. 
- Dobra, za chwilę będę. 
- Ja mam taką nadzieję bo inaczej zjem wszystkie płatki.
- Ty łakomczuchu.
- Muszę Cię jakoś z tego łóżka wyciągnąć. Wiedziałam, że jedzenie pomoże. 
- No wiesz co.
- Nie wiem i idę już na dół. 

Pół godziny później

- Jasiek to pilnuj ich a ja idę. 
- Oczywiście. Pozdrów dziadka ode mnie.
- Dobrze. A coś kupić mam po drodze?
- Pieczywo, lody i żelki.
- Ok, jak nie zapomnę to zakupię. - Paula wzięła z szafki siatkę na zakupy - Pewnie będę do 3 godzin w domu.
- Spokojnie, nie śpieszy się. Ja i tak pilnuję robotników. Pewnie poproszę Twoją mamę żeby poszła na spacer z Olą. 
- Dobrze. To pa, pa. - pocałowała mnie w policzek na pożegnanie 
- Pa. 
Zamknąłem za nią drzwi i usiadłem sobie przed telewizorem żeby zająć sobie jakoś czas oczekiwania na robotników. 


No i pojawiam się z kolejnym rozdziałem. Znowu wieczorem ale wcześniej nie było czasu aby pisać. Pojawiło się pod poprzednim rozdziałem, że Paula jest zbyt obrażalska a Janek za troskliwy oraz uległy. Ja to wszystko wiem i to było celowe. Teraz wszystko będzie wracać do normy. I tak przy okazji dziękuję za takie długie, opisowe komentarze. Cieszę się, że się udzielacie i pomagacie mi pisać praz ulepszać to opowiadanie. 
Co do anonimka, który upiera się, że Paulina zdradzi Janka to daj sobie siana bo zaczynasz mnie wkurzać. Jeden komentarz tego typu wystarczy. 
A i jeszcze do anonimków mam prośbę. Wymyślcie sobie jakieś nazwy i podpisujecie się nimi. Mogą być to również Wasze imiona. Chcę po prostu Was jakoś odróżniać i móc Wam imiennie podziękować. 
Tak więc to by było na tyle mojej pisaniny, której pewnie i tak nikt nie czyta xD
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał =D

Pozdrawiam mordki <3

wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 56

Tak sobie myślałam nad wszystkim gdy mój telefon zaczął wibrować. Wzięłam go więc do ręki i sprawdziłam powiadomienia. Widniało jedno, że mam nową wiadomość na fb. Zerknęłam więc tam. Była ona od mojego kolegi z czasów szkolnych. Dowiedział się, iż jestem we Wrocławiu i chce się spotkać. Odpisałam mu, że pasuje mi spotkanie jutro koło 16. Łukaszowi też pasowało. Umówiliśmy się więc w parku niedaleko mojego i Janka domu. Powiedziałam przy okazji mojemu chłopakowi, iż mam to spotkanie. Trochę się zezłościł ale olałam to. Nie będzie mi zabraniał spotkać ze znajomymi z Krakowa, może sobie o tym pomarzyć. Ja nie bronię mu spotykać się z kumplami. Więc niech on się odczepi od moich spotkań. Może jeszcze przyzwoitkę wyśle ze mną żeby mieć pewność, iż go nie zdradzę. No bez jaj. Choć w sumie mam to czego chciałam, powraca stara wersja Jaśka. Więc nie mam co się kłócić. Pozostaje mi liczyć na miłe spotkanie z Łukaszem. Mam nadzieję, że będziemy mieli o czym rozmawiać. Bo tak dziwnie spotykać się z osobą, której 3 lata nie widziałam. Lecz nie mogę się negatywnie nastawiać. Bo to bez sensu. A z drugiej strony jak ja mam się nie nastawiać negatywnie jak mam ochotę siedzieć oraz płakać. Złapałam strasznego doła i jakoś ciężko mi się z niego wygrzebać. Co z tego, że wszystko zaczyna się układać. Mnie humor musi się spieprzyć. Taka tradycja u mnie. Ale wygrzebię się niedługo. Przyjeżdża mama Jasia i będzie super bo to fajna kobieta jest. A po za tym będę mieć swój pokój, będę mogła w nim sobie siedzieć i rozmyślać o wszystkim tak jak robię to w sypialni, naszej sypialni. To takie dziwne. Jeszcze pól roku nie miałam swojego miejsca w świecie, kochającej mnie osoby. Ile to się pozmieniało w tak krótkim czasie. Na dobre w większości przypadków, bo to dzieje się z dziadkiem nie jest fajne. I nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że on odchodzi i za około pół roku będę stać nad jego grobem aby pożegnać się z nim ostatni raz. 
- Kochanie co się dzieje? - spytał się Jaś jak mnie zobaczył
- Nic.
- Nie oszukuj mnie, widzę. 
- Mam doła. Potrzebuję się wypłakać. Zadowolony.
- Cieszę się, że mi powiedziałaś i mogę Ci pomóc. 
- Przytul mnie. - wyszeptałam resztkami sił
- Już się robi. - chłopak położył się koło mnie a ja wtuliłam się w niego, zaciągnęłam jego zapachem i poczułam się lepiej będąc w jego ramionach. 
Leżeliśmy tak chyba z pół godziny. Zdążyłam w tym czasie popłakać sobie w jego bluzę. Ta ręka sunąca po moich plecach i pocałunki składane na mojej głowie są takie uspokajające. Mogłabym spędzić tak większość życia. W tych momentach wiem, że jestem dla Jasia bardzo ważna i zrobi wszystko żebym była szczęśliwa. Ten facet to mój skarb. Nigdy nie czułam się tak kochana i potrzebna. 

Perspektywa Janka

Z Pauliną dzieje się coś nie tak. Ja rozumiem, że okres rządzi się swoimi prawami ale jej zachowanie mi nie pasuje. To nie tylko sprawy kobiece i hormony z tym powiązane ale coś więcej. Muszę zrobić wszystko żeby była wesoła. Jak mój skarb jest smutny to ja też. Zawsze przecież potrafiłem ją rozśmieszyć więc tym razem też powinno się udać. Gdy zastałem ją na łóżku taką smutną to aż tak mnie coś tak w serduszku zakuło. Szybko wyciągnąłem z niej co jej nie tak i spełniłem prośbę czyli przytuliłem Paulinkę. Uczepiła się tak jakbym dawał jej siłę niezbędną do przeżycia swoją bliskością. Ale żeby nie było, że marudzę. Bardzo mi się to spodobało. W moich ramionach znajdował się cały mój świat. Mój skarb największy, osoba dla której zrobiłbym wszystko. A jak ona jest smutna to ja też. Wkurzam się wtedy na siebie, że nie potrafię zrobić tak aby była zawsze szczęśliwa. Choć wiem, iż to prawie nie możliwe to będę się starał, dla Pauli warto. 
- Skarbie coś Ci lepiej? - spytałem
- Tak trochę. 
- To dobrze. Może jakiś film sobie oglądniesz tak na rozbawienie?
- Tylko jak będziesz tu ze mną.
- Oj, to znajdę coś zabawnego. 
- A ja w tym czasie pójdę do łazienki. Za chwilę wracam.  
Wyszukałem najzabawniejszą komedię jaką miałem. Sam na niej popłakałem się ze śmiechu. Więc na Paulinę powinien podobnie zadziałać. Muszę tylko zadbać żeby nic nie jadła ani nie piła bo jeszcze mi się udusi kobita. A co ja wtedy zrobię, nie wiem czy ją uratuję bo mogę sam tak się śmiać, że nie wyrobię. Ostatnio z łóżka spadłem. Tym razem może być jeszcze ciekawiej. Szczególnie, że moja dziewczyna ma specyficzne poczucie humoru. I jak ona zacznie się śmiać to wszystko będzie ją rozśmieszać dopóki nie zaśnie. Będzie również mnie rozśmieszać swoim zachowaniem i będziemy zachowywać się jak para wariatów. Ale nie przeszkadza mi to. 
- Co się tak śmiejesz? - brunetka przerwała moje przemyślenia
- Bo ten film jest super i będziemy mieć niezły ubaw. 
- To super, pewnie dostanę ataku głupawki.
- Ja też więc się nie przejmuj. Tylko nic nie jedz ani nie pij.
- Ok, to włączaj. Siadamy i oglądamy. 
Po dwudziestu minutach Paula tarzała się po łóżku ze śmiechu. Wstałem więc szybko i obłożyłem łoże dookoła kocami i poduszkami. Bo jak nie zdążę jej złapać to się mi poodbija. A ja jej nosić nie będę przy jej mamie bo jeszcze na pantoflarza wyjdę albo i siłacza. A do tego to jeszcze mi dalej niż do tego pierwszego. Ale dobra, lepiej się zająć filmem. I nawet nie wiem kiedy Paula znalazła się na podłodze. Usłyszałem tylko jej cichy jęk.
- Nic Ci nie jest?
- Jestem cała. Ale już tu zostaję. Bo jeszcze spadnę z podłogi na podłogę. 
- Że co?
- Nie wiedziałeś, że mamy podłogę 2 w 1?
- Teraz już wiem. 

Godzinę później

Teraz oboje leżymy na ziemi, bo na siedzenie nie mamy sił. Cały czas się śmiejemy. Do toalety latami co chwilę bo mamy wrażenie, że posikamy się ze śmiechu. Mnie już brzuch boli. Paula narzeka na policzki oraz brzuch. Pewnie słychać nasze dzikie śmiechy w całym domu ale to nic. Ważne, że poprawiliśmy sobie humory i zamiast płakać ze smutku Paulina płacze ze śmiechu. Na tym mi zależało. 



Taki bardziej opisowy rozdział. Początek pisałam jak miałam doła, ten fragment z filmem jak miałam głupawkę więc wybaczcie jak będzie coś nie jasnego. Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodobał =D

I KOMENTUJCIE BO SIĘ OBIJACIE OSTATNIO!!

Pozdrawiam mordki <3

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 55

Leżeliśmy tak sobie gdy przypomniałam sobie, że planowałam zakup nowego telefonu. Uzbierałam sobie pieniądze więc mogę sobie zakupić mój wymarzony telefon. 
- Jaś, wstajemy.
- Po co? Mnie tu dobrze. 
- To zostań a ja jadę po nowy telefon bo aktualny mnie już wkurza. - wstałam z sofy
- To idę z Tobą żebyś nie kupiła nic dziadowskiego.
- No dzięki za wiarę w moją wiedzę. 
- Nie ma za co kochanie. 
- A idź w cholerę, jak tak masz się zachowywać to się przejadę autobusem. 
- Przepraszam Paula, nie fochaj się. Odwiozę Cię. 
- No dobrze. To ja idę na górę się naszykować. 
- Będę tutaj czekać.
- No ja mam taką nadzieję.
Trzeba sobie tego chłopaka do pionu ustawić bo coś zdziczał za bardzo. Choć zaczyna wracać mój Jaś, który ma swoje zdanie i potrafi mnie rozśmieszyć. Za to go właśnie pokochałam

15 minut później

- Możemy już jechać, jestem gotowa. - powiedziałam do czekającego w korytarzu chłopaka
- To zapraszam do wozu księżniczkę.
- Przestań pajacować. 
- Już się robi. - zrobił swoją głupią minę
- Ja mówię serio.
- Ja też. Już wiozę Cię do miejsca z najlepszymi telefonami tylko pasy zapnij.
- Zapięte kapitanie, możemy ruszać. 
- To już odpalam bolid, proszę się trzymać. 
- Hahaha. - wybuchłam śmiechem 
Cała droga minęła nam na tym, że Jaś opowiadał żarty a ja się śmiałam. Dawno się tak nie ubawiłam. Nawet nie wiem kiedy minęło nam te 35 minut drogi. W sklepie wahałam się nad dwoma modelami telefonu. Jeden z Samsunga, drugi z Sony. Zastanawiałam się maksymalnie do 10 minut. Porównując parametry techniczne oraz ważne dla mnie aspekty zdecydowałam się na telefon z firmy Sony. Udałam się do kasy, zapłaciłam i schowałam pakunek do torebki wraz z paragonem. Poszliśmy jeszcze na lody i wróciliśmy do naszych gości. Gdy byliśmy już w domu przełożyłam sobie kartę do nowego telefonu i zaczęłam go przeglądać aby wiedzieć jak się nim posługiwać. Po godzinie wszystko już wiedziałam. Zalogowałam się na wszelkie strony aby sprawdzić czy nie mam jakiś wiadomości. Ustawiłam sobie następnie tapetę i dzwonek oraz dźwięk wiadomości. Po tym wszystkim odłożyłam telefon w bezpieczne miejsce i zabrałam się za przygotowywanie kolacji. Postawiłam na jajecznicę. Szybko ją zrobiłam i nałożyłam na talerze. Następnie zawołałam mamę, Olę i Janka na posiłek. Zjedliśmy w ciszy. Jak skończyliśmy kolację pozmywałam wszystko i powycierałam. Następnie udałam się na górę. 
- Co powiesz na to jak zmienię fryzurę albo przefarbuję włosy?
- No chyba Ci pogoda zaszkodziła. Ani się waż. Będę stać na straży Twoich włosów. Spróbujesz im cokolwiek zrobić to Cię zatłukę. 
- Chyba swojej dziewczyny nie uderzysz?
- Oczywiście, że nie. Mam na Ciebie inny patent. Wiem, że lubisz moje włosy. Więc jak Ty zmieniasz kolor to ja też, jak Ty obcinasz trochę włosów to ja też. 
- Ej, to nie fair. Wykorzystujesz moją słabość do Twoich włosów na głowie. 
- No wiem. Ale to jedyny sposób byś nic nie zrobiła swoim włosom, które uwielbiam.
- I tu mnie masz. Nie zrobię nic z włosami. Ale działa to w obie strony. Ty zetniesz włosy to ja też.
- Dobra, może tak być. Tylko odpowiednią ilość a nie na łyso od razu.
- No bez żartów. Ty nigdy nie ogolisz się na łyso. - i nagle mnie olśniło - No chyba, że jesteś chory a ja nic nie wiem? - przeraziłam się
- Jestem zdrowy Paula i nie mam zamiaru ścinać na razie włosów. 
- To dobrze, pewnie niebawem je zetniesz.
- Czemu kradniesz mi słownictwo?
- A co? Zakazane?
- Nie, ale to dziwne jak mówisz tak jak ja. 
- Ale niebawem jest takie fajne. Bo nie masz określonego czasu kiedy coś zrobisz. 
- Dobrze kombinujesz, chyba zacznę stosować na YT niebawem. A właśnie, zrobimy jakiegoś live jak będzie Florek. 
- Spoko, nie mam nic przeciwko. A kiedy ma przyjechać?
- Za jakieś 3 tygodnie. Bo teraz my nie mamy miejsca na nocleg dla niego a później on nie ma czasu. 
- Rozumiem. To ugościmy go za trzy tygodnie, do tego czasu wszystkie pokoje będą zrobione i będzie mógł sobie wybierać sypialnię dla siebie. 
- To jest pomysł, możemy wyremontować wszystkie 5 nieużywanych pomieszczeń.
- Aż tyle ich masz?
- Tak jakoś wyszło. 
- Czyli będziemy mogli przyjmować gości, to super. 
- Gości zawsze możemy przyjmować ale możemy ich też przenocować.
- O to mi właśnie chodziło, nie czepiaj się. 
Nastała chwila cisza. Po chwili podeszłam do mojego chłopaka i wtuliłam się mocno. On również przytulił mnie mocno oraz złożył pocałunek na czubku mojej głowy. Było wspaniale, nie potrzebowałam słów. Wystarczyła mi bliskość Jasia i jego gesty aby poczuć się lepiej psychicznie.
- Coś się stało?
- Zastanawiałam się ostatnio jakby to było gdybym była chora. I nie wyobrażam sobie tego cierpienia psychicznego. To straszne. 
- Ale nie musisz o tym myśleć bo jesteś zdrowa. 
- Wiem lecz jakoś tak wyszło. To było silniejsze ode mnie. 
- Rozumiem ale nie myśl już o tym, proszę. - jego oczy były smutne
- Obiecuję, że już o tym nie pomyślę. I nie smuć się, nie wolno Ci. 
- Dobrze, już nie będę smutny. Dla Ciebie wszystko. 
- Widzę, że ten Jan którego pokochałam wraca. 
- Staram się. 
- Cieszę się z tego. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Ja nie chcę Cię zmieniać a mam wrażenie, że coś takiego się wydarzyło.
- Tak, za bardzo chciałem robić wszystko być była zadowolona, zapomniałem o sobie. Ale powracam w normalnym wydaniu. 
Pocałowałam chłopaka i wtuliłam się w niego jeszcze raz. Mam ochotę skakać ze szczęścia. Pomijając to, że dziadek umiera i ojciec się nie odzywa do mnie to wszystko zaczyna się układać. Z nadchodzącą śmiercią dziadka muszę się pogodzić, jest ona nieuchronna. A z ojcem może jednak uda mi się jakoś dogadać. 


Uwielbiam tekst tej piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=eKYkNSEd_SA Te słowa są takie...aż mi słów brak. Przesłuchajcie to zrozumiecie. W ogóle wszystkie utwory Kraszy są super. A chłopak urodził się w tym samym roku co ja xD 
A co do samego rozdziału dobrze mi się go pisało. Ten fragment z włosami jest inspirowany moim życiem i tym czego podjął się mój kolega jeszcze nie za bardzo mnie znając. Chyba wróciło stare podejście do bloga, gdy słowa same się układały w rozdziały. Mam nadzieję, że Wam rozdział się spodobał =D

Pozdrawiam mordki <3

piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 54

Oczyma mojej wyobraźni widziałam te wszystkie meble, jak są ułożone jak mają kolor, jak wieszam w nowej szafie ubrania, jak kładę się na moim nowiuteńkim łóżeczku. To wszystko wywołało u mnie ogromny uśmiech. Już wiem, że nie będę chciała stamtąd wychodzić. Będzie to moje królestwo w którym będę mogła spędzać spokojnie czas jak Janek będzie mnie wkurzał. Przypomniałam sobie w tym momencie, że dawno nie widziałam się z moim pamiętniczkiem. Wstałam więc, wyjęłam go z torby, z biurka wzięłam mój ulubiony długopis i zaczęłam pisać. 
Drogi pamiętniczku,
Wiesz, że wszystko zaczęło się układać. Ja czuję się coraz lepiej, Jaś o mnie dba, mama i siostra złapały fajny kontakt z moim chłopakiem. Martwię się tylko trochę jak to będzie gdy przyjedzie mama Jasia. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych konfliktów niepotrzebnych. I jeszcze będziemy mieć ze dwa dni ostateczny projekt naszego domu. Tak się cieszę. 
Mam nadzieję, że następnym razem pojawię się również z takimi miłymi informacjami. 
Zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go na miejsce. Chwilę później po pomieszczenia wrócił Jaś. 
- Idziemy na spacer. - zarządził
- Nie chce mi się.
- Nie ma tak, trzeba ruszyć ten tyłek z domu. Nasi goście już się zbierają, teraz pora na nas. Zmykaj do łazienki, za chwilę masz być gotowa. 
- A co ja Twoją własnością jestem, że będziesz mną rządzić?
- Nie, ale masz wyjść z tego domu wreszcie. Będziemy czekać na dole. 
Chłopak wyszedł a ja niechętnie wstałam z krzesła i poszłam do łazienki. Szybko umyłam zęby, ułożyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż i wróciłam do sypialni. Wybrałam jeansy i bluzkę z długim rękawem. Na to narzuciłam kurtkę a następnie zeszłam na dół. Wszyscy już tam na mnie czekali. Ubrałam więc buty, wzięłam torebkę i oświadczyłam, że jestem gotowa. 
- O, zebrała się wreszcie. - powiedział Jasiek
- Ty się zamknij lepiej jeżeli nie chcesz dostać w łeb. 
- A co Ty taka agresywna? - spytał się łapiąc mnie za dłoń
- Mówiłam coś. - wyrwałam swoją dłoń
- Dobra, już nic nie mówię. 
No i wreszcie mam spokój. Jak mnie wkurza ten człowiek. Nie dość, że podlizuje się mojej mamie i robi wszystko tak jak jej się podoba to nie rozumie, że ja nie mam ochoty na spacery. 
- Możemy pogadać? - spytał
- Nie, dziś mam zły dzień i się nie zbliżaj. 
- To może wrócimy sami do domu, nie będziesz musiała się krępować. 
- To może zadziałać. Wymyśl coś dla mamy i Oli na wytłumaczenie.
- Może powiem, że gorzej się poczułaś?
- Rób co chcesz.
Po chwili Janek rozmawiał z moją mamą. Powiedział jej pewnie, że mi słabo bo tak dziwnie się na mnie popatrzyła. Kilka minut później pojawił się koło mnie, wziął mnie pod rękę i zaczął prowadzić w kierunku domu. 

20 minut później 

- Możesz już przestać pajacować? - spytałam gdy byliśmy w domu
- O co Ci chodzi?
- Robisz wszystko żeby się mojej mamie oraz siostrze przypodobać. Czyim Ty jesteś chłopakiem? Ich czy moim? Na kogo miłości powinno Ci zależeć? O kogo powinieneś dbać i się troszczyć? No co? Języka z gębie Ci brak? Mam dość Twojego bycia lizusem. Nie jesteś tym samym Jankiem, którego poznałam. - zaczęłam okładać go pięściami
- Może trochę się zmieniłem ale to wszystko dla Ciebie. - nie reagował
- A czy Ty nie rozumiesz, że ta Twoja tajemniczość mnie pociągała. Czułam się przy Tobie bezpieczna, teraz nie jest tak zawsze. Nie jesteś tym Jasiem którego pokochałam. Nie jesteś już ze mną taki szczery, robisz wszystko by mnie zadowolić. A to nie o to chodzi, musisz też postawić na swoim. 
- Ja nie wiem co robić.
- Bądź taki jak byłeś gdy Cię poznałam. To właśnie ten Jasiek jest wspaniały i z nim chcę spędzić całe swoje życie. - przytulił mnie tak mocno bym nie mogła go już uderzać 
- Zrobię wszystko by było tak jak kiedyś. Kocham Cię i nie chcę psuć naszej relacji. 
- Powiedz mi czy ja musiałam się tak zezłościć i Cię uderzyć żebyś się ogarnął? Nie możemy ze sobą normalnie porozmawiać, jak dorośli ludzie. 
- Możemy, tylko ja nie wiedziałem, że tak Cię złości moje zachowanie. Miałem wrażenie, iż robię wszystko dobrze. 
- Teraz już wiesz, że tak nie było. 
- Jesteś na mnie zła?
- Teraz już nie bo wyrzuciłam to wszystko z siebie. 
- Kocham Cię bardzo. 
- Ja Ciebie też. - pocałowaliśmy się
Pogodzeni zeszliśmy na dół i włączyliśmy sobie jakiś film. Była to jedna z komedii romantycznych, których chłopak miał sporo. Trochę to dziwne ale nie komentowałam bo dobrze mi było bez kłótni. Siedzieliśmy sobie na sofie, wtuliłam się w Jasia i cieszyłam się chwilą. Niestety została ona po kilkunastu minutach przerwana przez powrót mamy i Oli. Bez żadnych pytań poszły one na górę i dały nam oglądać dalej i nacieszyć się sobą. 



Pod ostatnim rozdziałem spotkałam się z komentarzem, że opowiadania jest nudne i dla 11-latków. Muszę przyznać, że zabolało. Udało Ci się anonimku osiągnąć to co chciałeś. Więc tak na przyszłość jak się komuś coś nie podoba to nikt nie każe czytać. 
Co do rozdziału w miarę się mi podoba, zaczynam wracać do starej formy. Choć jest krótszy bo brak było mi czasu na napisanie. Mam nadzieję, że Wam się również spodobał =)

Pozdrawiam mordki <3

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 53

Nie było nic ciekawego więc wyłączyłem telewizor i udałem się do kuchni żeby nie było, że wykorzystuję swoich gości. 
- To ja może jednak pomogę. - powiedziałem do mamy Pauliny
- Dobrze, jak chcesz to zapraszam do krojenia kiełbasy w takie średniej wielkości kawałki. 
- Oczywiście. Jak pokroję to do garnka?
- Tak. Następnie wrzucisz ze dwa liście laurowe i trzy ziela angielskie. Ja w tym czasie pokroję ziemniaki. 
Zabrałem się więc za porcjowanie aromatycznej kiełbasy. Wyglądała tak smacznie, że miałem ochotę wrzucać ją do swojej buzi zamiast do garnka. Powstrzymywałem się jednak bo nie chciałem wyjść na takiego strasznego głodomora.
- A chciałbym jeszcze Panią uprzedzić, że jutro przyjdzie firma remontowa a za trzy dni przyjedzie moja mama.
- To super, chętnie ją poznam.
- Cieszę się, że ma Pani do tego takie podejście. 
- Muszę przecież poznać przyszłą teściową mojej córeczki. - w tym momencie zrobiłem bardzo głupią minę - Rozmawiałam z nią na ten temat i traktuje Wasz związek bardzo poważnie. Mówiła również, że Twoja mama jest wspaniałą kobietą i to ona ukształtowała Twój charakter. 
- To się zgadza. Mama wychowywała mnie oraz moich braci, tata miał na nas mniejszy wpływ. I ja również traktuję swój związek z Paulą bardzo poważnie. To przy niej wydoroślałem i stałem się bardziej odpowiedzialny. 
- To się ceni. A teraz nie gadaj już tylko do roboty, obiad sam się nie zrobi. 
- Ma Pani rację. Kiełbasa już się gotuję, zaraz dorzucam przyprawy. 
- Jak to zrobisz to znajdź dwa opakowania barszczu białego i rozmieszaj to w wodzie. Tylko się pośpiesz bo ziemniaki się już gotują. 
- Już lecę. - zacząłem się śmiać 
Rozmieszałem wszystko dokładnie żeby nie było grudek. Tak życzyła sobie mama Paulinki. W tym samym czasie na dół zeszła jej siostra. 
- Co na obiad? - spytała się
- Barszcz biały i kotlety z kurczaka. 
- A mogą być frytki do tego?
- Tak, to dobry pomysł. - odpowiedziałem 
Zostawiłem więc resztę przygotowań kobiecie a ja zabrałem się za obieranie ziemniaków. Po kilkunastu minutach czekały już one na pokrojenie. To zajęło mi koło godziny ponieważ nie jestem aż tak bardzo wprawiony w gotowaniu. Pod koniec krojenia postawiłem na kuchence garnek z olejem. Gdy osiągnął on odpowiednią temperaturę zabrałem się za smażenie. W tym samym czasie mama Oli robiła kotlety. Po pół godziny jedliśmy już pyszny obiadek. Ja niestety mam straszną chorobę sklerozą zwaną i gdy zacząłem jeść przypomniałem sobie o mojej dziewczynie. Wstałem więc od stołu i udałem się na górę. Paula nadal spała. 
- Kotek, budzimy się. - składałem pocałunki na jej ręce
- Po co? 
- Obiad na stole. Musisz coś zjeść.
- Dobrze, to zaraz przyjdę. Tylko jeszcze do łazienki pójdę. 
- Będziemy czekać na dole. 
Wyszedłem z pokoju i wróciłem do stołu. Po chwili przyszła do nas zaspana Paulinka. Wyglądała tak uroczo. Nałożyłem jej porcję na talerz i zabrałem się za jedzenie. 
- Paula moja mama przyjeżdża za 3 dni.
- To super. A gdzie będzie spać? Pomyślałeś o tym?
- Tak, jutro przychodzi ekipa remontowa. 
- Ok, widzę, że wszystko zaplanowałeś. A co z naszym domem?
- Za dwa dni mamy mieć ostateczny plan. 
- Cieszę się. A teraz nie patrz się tak na mnie. 
- Skarbie, wyznaję zasadę, że każda kobieta jest piękna tylko potrzebuje faceta, który to zauważy. A ja to zauważyłem w Tobie. 
- Awww, to takie urocze. Ale daj mi zjeść w spokoju. 
- Dobrze, ja i tak już skończyłem. A Ty jedz spokojnie. Potem porozmawiamy.
- O czym?
- Niebawem się dowiesz. 
Trochę się boję reakcji dziewczyny dlatego nie mówiłem jej o czym chcę pogadać. Chodzi o wystrój jej pokoju. 

Dwadzieścia minut później
Perspektywa Pauliny

Właśnie skończyłam jeść obiad i idę na górę bo Jaś chce ze mną pogadać. Tak szczerze to trochę się obawiam co znowu wymyślił. Niepewnie weszłam do sypialni i usiadłam na łóżku.
- O czym chciałeś pogadać?
- Pewnie pamiętasz jak byliśmy w sklepie meblowym. 
- I co w związku z tym?
- Spodobało Ci się wtedy kilka mebli. Kupiłem je dla Ciebie i będziesz mieć je w swoim pokoju. 
- Ja nie wiem co powiedzieć. To takie miłe z Twojej strony, dziękuję bardzo. - przytuliłam mocno chłopaka
- Nie ma za co kochanie. Dla Ciebie wszystko.
- I będę mieć to piękne białe łóżko, zielone fotele i czarną szafę?
- Tak, do tego mięciutki dywan oraz beżowe ściany. 
- Już się nie mogę doczekać. Nie będę wychodzić z tego pokoju normalnie. 
- Ale będziesz spać ze mną?
- No nie wiem. Muszę nad tym pomyśleć poważnie. 
- Mordko a wiesz, że ja nie zasnę bez Ciebie.
- Ja bez Ciebie też. To oczywiste, że będę spać z Tobą. Muszę pilnować żeby jakaś obca baba nie wskoczyła Ci do łóżka.
- Nigdy skarbie. Ja należę cały do Ciebie. 
- I bardzo mnie to cieszy. 
- A Ty jesteś moja?
- A jak myślisz?
- Myślę, że tak. Przecież jesteś moją ukochaną dziewczyną. 
- Właśnie tak. A teraz idź pozmywaj po obiedzie. 
- Czemu?
- Bo ja nie dam rady. Proszę Cię bardzo. Nie możesz tak wykorzystywać mojej mamy. 
- Wiem, ale najchętniej bym stąd nie wychodził.
- Idź albo dostaniesz kopa w dupsko za nieposłuszeństwo.
- To już biegnę. A Ty tu na mnie czekaj. 
- Jak zawsze.
Chłopak zszedł na dół a ja mogłam się wygodnie położyć i wyobrazić sobie mój przyszły pokój. 




Te słowa o kobietach powiedział Mikołaj "Miko" Szymiec pracujący w radiu Young Stars. Zresztą zapraszam Was do słuchania tego internetowego radia oraz oglądania transmisji na YT.  
A co do rozdziału to jest trochę lepszy niż ostatni. Choć nie jest to to co było kiedyś. Długość nie ta, mało opisów. Ale miejmy nadzieję, że będzie coraz lepiej. 

Pozdrawiam mordki <3

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 52

- Drogie dzieci ja muszę Was przeprosić. Bardzo źle się zachowałam. Nie powinnam być dla Was taka niemiła. Tatuaże to Wasza sprawa a ja powinnam to uszanować. 
- Tak. I co z tego? - Paulina powiedziała do swojej mamy
- Przepraszam Was bardzo. Żałuję mojego zachowania. 
- Wybaczamy Pani. Ale proszę zapamiętać, że jesteśmy dorośli i wiemy co robimy.
- Dobrze, jeszcze raz przepraszam. 
Wstaliśmy od stołu i poszliśmy na górę. Znaczy się Paula poszła a ja za nią. 
- A Ty co taki milutki dla niej? - spytała się jak byliśmy już sami
- Przecież żałuje swojej decyzji. To co? Mam jej nie wybaczać?
- W sumie masz rację, ja już się na nią nie gniewam. A teraz wybacz ale muszę iść do łazienki.
- Zaczekam tu na Ciebie. 
- Dobrze.

Perspektywa Pauliny

No żeby to szlag trafił. Te cholerne nieszczęścia to muszą w parach chodzić. Tu się na mnie matka wydarła a teraz jeszcze zaczęły się kobiece dni. To tłumaczy moje humorki. Zawsze jestem nie do zniesienia przez okresem. Mam tylko nadzieję, że teraz nie będę mieć za dużej huśtawki nastrojów żeby znowu coś nie odwalić. Po zakończeniu wszelkich higienicznych spraw wróciłam do sypialni.
- Czyżby okres?
- A skąd Ty?
- Humorki nie biorą się z nieba. 
- Przepraszam, tak mi głupio.
- Przecież nic się nie dzieje mordko. Poczekaj tu, włącz sobie ulubiony film a ja zaraz wracam. Daj mi jakieś 20 minut. 

15 minut później

Tak jak Jaś mówił położyłam się i włączyłam "Gwiazd naszych wina". Ten film to istny wyciskacz łez. Przytuliłam więc poduchę i czekałam aż Jasiek wróci. Po chwili pojawił się w pokoju z pełną siatką. 
- Mam coś dla Ciebie. - zaczął wyciągać z niej rzeczy - Lody, czekolada, orzeszki i chusteczki oraz moja osoba. 
- Kochany jesteś. - złożyłam na jego ustach pocałunek
- Wiem. 
- A jaki skromy, no ja nie mogę. Ale dziękuję. 
- Nie masz za co dziękować. Wiem, że te dni są dla Was, kobiet ciężkie i muszę dbać o mój skarb. 
- Twój skarb jest Ci za to bardzo wdzięczny. 
Jak ja uwielbiam tego chłopaka. Ja mam ciężkie dni a on kupuje mi takie pyszności i dba o mnie. Każda dziewczyna powinna mieć takiego faceta który zamiast unikać jej podczas tych dni będzie dbał o nią jeszcze bardziej. 
- Misiu, a brzuch Cię boli? - spytał
- Tak trochę.
- To daj, pomasuję i będzie lepiej. 
Podniosłam bluzkę a Janek zaczął delikatnie dotykać swoimi dłońmi mojego brzucha. Muszę przyznać, że było to bardzo miłe, takie relaksujące. Tak bardzo, że aż usypiające. Nie byłam w stanie kontrolować moich przymykających się powiek oraz nachodzącej mnie ochoty na sen. Postanowiłam więc nie walczyć ze sobą i oddałam się w objęcia Morfeusza. 

Perspektywa Janka

Moje małe biedactwo. Czeka ją teraz ciężki tydzień. Pamiętam jak mama mnie uczyła, że miesiączka nie jest za fajna i trzeba wtedy dziewczynę wspierać oraz rozumieć jej humorki. Jestem jej bardzo za to wdzięczny, dzięki temu wiem jak teraz mogę pomóc mojej dziewczynie. Zrobię wszystko żeby nie cierpiała. Jeszcze jej pyszną herbatkę zrobię, namówię jej mamę, żeby jakieś dobre ciasto zrobiła. Olę poproszę żeby się ze swoją siostrą nie kłóciła i będzie wspaniale. Te kilka dni miną Pauli bardzo miło, ja już o to zadbam. Podczas opracowywania mojego planu tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem kiedy Paulina zasnęła. Wstałem więc delikatnie tak żeby jej nie obudzić, przykryłem kocem i wyszedłem z pomieszczenia. Chwilę po tym mój telefon zaczął dzwonić. Moja rodzicielka próbowała się do mnie dodzwonić.
- Cześć mamo. 
- Witaj synku. Dzwonię do Ciebie z pewnym pytaniem.
- O co chodzi?
- Mogłabym przyjechać do Ciebie i Pauliny?
- Tak w odwiedziny czy na dłużej?
- Zostałabym ze 3 dni. 
- Spoko, tylko możesz przyjechać dopiero za dwa dni. Bo jutro przychodzi ekipa, która ma wyremontować dwa pokoje. Musisz mieć gdzie spać bo mama i siostra Pauli nadal są u nas.  
- Czyli za trzy dni mogę się pojawić?
- Tak mamusiu. A sama przyjedziesz czy z tatą?
- Sama, ojciec ma dużo pracy. 
- Rozumiem. 
- To do zobaczenia. Pozdrów Paulinkę.
- Dobrze mamo, pozdrowię. Pa, pa. 
- Pa. - rozłączyła się 
Ja wykorzystałem ten czas aby wykonać jeszcze dwa ważne telefony. Jeden był do robotników, którzy mieli przyjść jutro. Ustaliłem z nimi, że mają się pojawić o 8 rano. Zadzwoniłem również do architekta aby spytać się o plan naszego domu. Powiedział, że za dwa dni będzie gotowy. Zadowolony z takiego przebiegu spraw zszedłem na dół aby namówić mamę mojej dziewczyny żeby zrobiła jakiś obiad. Wykorzystam mój urok osobisty, którego mi nie brakuje.
- Przepraszam, że tak Panią "wykorzystuję" - palcami zarysowałem cudzysłów - ale czy mogłaby Pani zrobić jakiś obiad?
- Dobrze, nie widzę problemu. Zrobię barszcz biały i kotlety. 
- Dziękuję bardzo. 
Usiadłem na sofie i włączyłem telewizor aby pooglądać wiadomości. 



Mordki moje kochane przepraszam Was za ten rozdział. Trochę mi się sprawy rodzinne pokomplikowały i wena mnie opuściła. To co przeczytaliście to jakieś dno. Ale i tak Wam to dodaję. Mam tylko nadzieję, że w środę pojawię się z lepszym rozdziałem. 

Pozdrawiam mordki <3

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 51

Usiedliśmy więc w kuchni i zaczęliśmy rozmowę. 
- Co Ty masz na ręce dziecko? Zraniłaś się? - spytała mama
- To jest tatuaż, Janek też ma. 
- Że co? Czemu to zrobiliście?
- Podobają się nam tatuaże i chcieliśmy mieć coś wspólnego. 
- A co jeżeli się rozstaniecie? Przecież tatuaże będą Wam przypominać o sobie. 
- Czemu tak mówisz? Kochamy się i nie myślimy o rozstaniu.
- Każdy będzie widział te tatuaże.
- I co z tego? - teraz to się wkurzyłam - Jestem dorosła i mam prawo robić z moim ciałem co mi się podoba. A Ty powinnaś to uszanować. Ale jak widać nie stać Cię na to. - wyszłam na górę i usiadłam na łóżku. Nie zapomniałam oczywiście o trzaśnięciu drzwiami. Siedziałam taka zła. Uaktywniły się w tym czasie moje tiki nerwowe, zaczęłam wybijać paznokciami tylko mi znany rytm. Po chwili drzwi od pokoju się otworzyły a w nich stanął Janek. 
- Jeżeli masz mi zamiar mówić, że mama ma rację to lepiej wyjdź. - ostrzegłam go
- Nie po to przyszedłem. Chciałem się spytać czy nie żałujesz?
- Czyś Ty na łeb upadł? Zrobiłam to żeby mieć coś co nas połączy dodatkowo. A Ty się pytasz czy żałuję? 
- Chciałem się tylko upewnić. 
- To wiedz, że nie żałuję. Zrobiłam to świadomie. 
- To wspaniale.
Po chwili emocje ze mnie zeszły a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie rozumiem swojego zachowania. Te cholerne wahania nastroju mnie dobiją. 
- Mordko co się dzieje? Powiedziałem coś nie tak? - Jaś kucnął przede mną
- Ostatnio jestem nie do zniesienia. Pewnie masz mnie dosyć.
- Co prawda ostatnio miewasz humorki, ale Wy kobiety takie jesteście. I nie mam Cię dość, bardzo Cię kocham. 
- Nie powinnam na Ciebie krzyczeć, przepraszam. 
- Nic się nie stało skarbie. - chłopak mnie przytulił - Nie płacz już. - ścierał moje łzy
- Ale ja jestem taka wstrętna, nie rozumiem jak możesz mnie kochać. 
- Głuptasie Ty mój. Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką poznałem i nie rozumiem czemu myślisz inaczej. Kocham Cię całym serduchem i to nigdy się nie zmieni. 
- Przepraszam za wszystko. - wyszeptałam
- Nic się nie dzieje. A teraz uśmiech na twarz, biust do przodu i zabieram Cię oraz Twoją rodzinkę na spacer. 
- Ja się nigdzie z mamą nie wybieram, nie po tym co powiedziała. 
- Misia nie możesz się na nią gniewać. 
- A jak ja mam się czuć gdy ona traktuje mnie jak dziecko?
- Martwi się o Ciebie, zrozum to. 
- Popatrz na to z mojej perspektywy. Mam swoje lata, radzę sobie sama a mama, która mnie odwiedza próbuje mną rządzić. 
- Zrozum też ją. Wyleciałaś z gniazda jak byłaś młoda, nie mogła na Ciebie wpłynąć. Próbuje więc teraz. 
- Ja już nie wiem co mam o tym myśleć. - cały czas siedzieliśmy przytuleni - Muszę przemyśleć to wszystko. 
- Rozumiem. A wiesz, że musimy iść do apteki?
- Po co?
- Po tą maść o której mówił Radek. 
- A, to spoko. Możemy iść. 
- To idź się ogarnij trochę a ja poczekam na dole. 
- Dobrze, zaraz zejdę. 
Poszłam do łazienki, poprawiłam rozmazany makijaż, przeczesałam włosy, spryskałam się perfumami i opuściłam pomieszczenie. Jasiek tak jak mówił czekał na mnie na dole. Złapał mnie za dłoń, w drugiej ręce trzymał klucze. Ubraliśmy szybko buty i wyszliśmy z domu. Cały czas trzymając się za ręce szliśmy w kierunku apteki. 
- Muszę Ci o czymś powiedzieć. 
- O co chodzi?
- Ten Twój sms. Strasznie się przestraszyłam. - chłopak bardziej ścisnął moją dłoń - Nie rób mi tak więcej.
- Dobrze mordko. Przepraszam za tamto.
- Nic się nie stało. 
Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. W aptece nie czekaliśmy długo, kolejka była mała. Droga powrotna również mijała nam w ciszy. Do momentu gdy Jasiek zauważył budkę z kebabami. 
- Idziemy na kebaba! - zarządził 
- A co jak nie chcę?
- Nie ma nie chcę. Idziemy i to już. - zaczął mnie pchać a ja starałam się stać w miejscu
- Ale mi nie chce się tam iść.
- To Cię zaniosę. - wziął mnie na ręce i szybkim krokiem podążał w kierunku czerwonej budki oddalonej od nas o kilkadziesiąt metrów. Po kilku minutach zostałam postawiona na ziemi.
- Dwa kebaby poproszę. - Janek powiedział do faceta, który był w budce
Kazał on nam chwilę poczekać. Usiedliśmy więc na pobliskiej ławce. Po chwili nasze kebaby były już gotowe. Janek tak się rzucił na swojego, że po kilku minutach jego ręce były już puste. Ja w tym czasie zjadłam pół kebaba i miałam już dosyć. 
- Chcesz to zjeść? - spytałam się chłopaka wskazując na jedzenie
- A Ty już nie chcesz?
- Nie za bardzo.
- To chętnie zjem.
Jasiek wcinał tak szybko jakbym go głodziła normalnie. Było to bardzo zabawne i dziwne zarazem. Nie widziałam by ktoś tak szybko jadł. 
- Jaś, co Ty tak szybko jesz?
- Uwielbiam kebaby, nie mogę się powstrzymać przed szybkim jedzeniem ich.
- A wiesz, że to dziwnie wygląda?
- Zdaję sobie z tego sprawę. 
- To wracajmy już, zanim znowu coś odwalisz.
- A buziaka dostanę?
- No dobrze. - cmoknęłam go w usta
- Nic więcej nie będzie?
- Śmierdzisz jedzeniem, nawet się nie zbliżaj do mnie. 
- Ale jesteś...
- Też Cię kocham mordko. A może chcesz spalić to jedzonko?
- W jaki sposób. 
- Zaniesiesz mnie na baranach do domu.
- Może być. To wskakuj a ja odpalam silniki.
Matko, co on ma w głowie. Ten chłopak na każdym kroku mnie zaskakuje i rozśmiesza. To miłe w sumie. Dzięki niemu odzyskałam radość z życia, budzę się z uśmiechem. Nie tak jak do tej pory. 
- A gdzie Ty masz te silniki?
- Lepiej żebyś nie wiedziała skarbie. Zajmij się tym jakie ładne widoki przed nami i jakiego fajnego masz chłopaka.
- A jakiego skromnego. 
- Właśnie miałem to powiedzieć. - oboje zaczęliśmy się śmiać
- Daleko jeszcze?
- A co Ty osioł ze Shreka?
- A co, podobna jestem?
- Nie za bardzo. 
- To dobrze, już się bałam. A do domu już blisko. Jeszcze jakieś 5 minut. 
- To super, bo trochę mi niewygodnie.
- Wiesz co...ja tu się staram a Ty wylatujesz z czymś takim. 
- Mówiłam ćwiczyć to nie. Sam jesteś sobie winien. 
- To idę na siłownię. 
- Rób co chcesz a teraz mnie postaw.
- Gniewasz się?
- Nie, w ogóle. Przecież nie mam za co. 
- Widzę przecież.
- To Ci się zdaje. 
- Mordka.
- Co?
- Musimy się kłócić?
- Ale ja się nie kłócę. 
- Ta, w ogóle.
- Tylko czuję się niepotrzebna. Chcę zadbać o Ciebie to Ty się buntujesz a teraz udajesz, że mnie słuchasz. To nie może tak wyglądać. 
- Ja nie wiem co mam powiedzieć.
- To przemyśl sobie najpierw wszystko, bo nie chcę kłócić. Jak dojdziesz do jakiś wniosków to pogadamy na spokojnie. A i pamiętaj, że ja to wszystko robię z miłość do Ciebie.
- Dobrze skarbie. To ja idę do pokoju do nagrywania, tam będę mógł pomyśleć. 
Chłopak poszedł tam gdzie mówił a ja do sypialni. Usiadłam przy biurku, zaczęłam coś rysować i myślałam o tej rozmowie przed chwilą. Przecież ja nie chcę dla niego źle, dbam o niego. A ten nie umie tego uszanować i jeszcze się obraża. Czy ja naprawdę aż taka zła jestem? Cały czas chcę dla niego jak najlepiej. Ale może przesadzam. Może za bardzo się troszkę i martwię. Przecież to jest dorosły facet i wie co dla niego dobre. 

Pół godziny później
Perspektywa Janka

Przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do wniosku, że troszkę za bardzo uniosłem się dumą. A z drugiej Paulina za bardzo o mnie dba. Muszę jej to jakoś delikatnie wyjaśnić. Wyszedłem więc z pokoju do nagrywania i skierowałem się do sypialni. 
- Mogę? - spytałem
- Tak, proszę. 
- Przemyślałem sobie wszystko. I proszę Cię nie przerywaj mi jak będę teraz mówić. 
- Dobrze. 
- Tak więc z jednej strony muszę Cię przeprosić, zachowałem się jak świnia. A z drugiej strony, ciężko mi o tym mówić, ale mam wrażenie, że za bardzo o mnie dbasz. Ja jestem dorosły i sobie poradzę, wiem co dla mnie dobre. Nie zrozum mnie źle, cieszę się, iż dbasz o mnie. - nastała chwila ciszy
- Jasiek ja wszystko zrozumiałam właśnie i też muszę Cię przeprosić za moje zachowanie. Często zachowywałam się jak starsza siostra albo matka zamiast jak Twoja dziewczyna, jest mi głupio.
- Wybaczam kochanie. A Ty mnie wybaczysz?
- Oczywiście, że tak. - dziewczyna wtuliła się we mnie tak jakbym miał się zaraz rozpaść albo zniknąć
- Misia, zaraz mnie udusisz. - wyszeptałem 
- Przepraszam. - oderwała się ode mnie 
- Nic się nie stało. - chciałem ją jakoś pocieszyć bo widać było, że się zasmuciła - Może weźmiemy sobie coś do jedzenia, usiądziemy tutaj i pooglądamy filmy?
- Dobry pomysł. To ja znajdę coś fajnego a Ty zmykaj po żarcie.
- Już lecę. - po chwili wróciłem obładowany żelkami, chipsami, orzeszkami i butelką Coli
- Więcej tego nie było? 
- Mogę jeszcze iść po paluszki, popcorn i sok jabłkowy.
- Nie, lepiej nie idź. Bo jeszcze będziemy się toczyć zamiast chodzić. A teraz się kładź już koło mnie bo film przygotowany.
- Już wskakuję. - chwilę później tak jak mówiłem wskoczyłem do łóżka
Położyłem się koło dziewczyny. Po chwili wtuliła się ona we mnie. I tak, przegryzając coś w międzyczasie i śmiejąc się przeleżeliśmy dwie godziny. Po tym czasie doszliśmy do wniosku, że wypadałoby zjeść obiad. Wstaliśmy więc, posprzątaliśmy łóżko z okruchów a następnie zeszliśmy na dół. Niestety siedziała tam mama Pauliny. Gdy tylko nas zauważyła poprosiła żebyśmy usiedli bo chce z nami porozmawiać. Spełniliśmy więc jej prośbę i czekaliśmy na to co ma do powiedzenia.   



Kolejny rozdział już za nami, ja cały czas nie mogę uwierzyć w to, że dobiliśmy tak ogromnej liczby rozdziałów. A co do samego rozdziału co myślicie o zachowaniu mamy Pauliny? Nie zareagowała ona trochę za gwałtownie? I jak myślicie, co chce powiedzieć naszej parze? Czekam na Wasze opinie w komentarzach.

Pozdrawiam mordki <3