czwartek, 29 października 2015

Rozdział 68

Gdy rano obudziłem się Paulina już nie spała.
- Dzień dobry kochanie.
- Dzień dobry. Ja się spało?
- Znakomicie, szczególnie jak się do mnie tuliłaś. A właśnie, musimy pogadać.
- O co chodzi? - w głosie dziewczyny dało się wyczuć nutkę strachu
- W nocy zachowywałaś się trochę dziwnie. Tak jakbyś nie była pewna moich uczuć do Ciebie i bała się, iż Cię zostawię.
- Bo taki lęk mnie ogarnął po tym jak rozmawiałam wczoraj z jedną dziewczyną. Mówiła, że sprzątnęłam Cię jej sprzed nosa i, że jak tylko będzie chciała zawróci Ci w głowie i zostawisz mnie dla niej. Szczerze mówiąc trochę się wystraszyłam bo jest ona sporo ładniejsza niż ja. A ze mnie imprezowiczka żadna, tylko taki leń.
- Głuptasie Ty mój.
- No co? Czy nie mam racji? Ma fajniejszy tyłek, ładniejsze oczy, nic tylko ją pokochać. - Paula wstała w łóżka i podeszła do łóżka. W jej tonie usłyszałem takie coś, jakby miała zaraz płakać.
- Skarbie to Ciebie kocham a nie tamtą pustą lalę. To Ty jesteś dla mnie najpiękniejsza i najwspanialsza i nic tego nie zmieni. Wierzysz mi?
- Tak.
- To teraz chodź tu do mnie, przytulić się i idziemy na dół coś zjeść bo nie możemy przeleżeć całego dnia.
- Szkoda.
- Idziesz dziś do dziadka? Coś wspominałaś o tym wczoraj.
- Tak, wybieram się do niego. Bo boję się, żeby nie było kiedyś za późno.
- Nawet tak nie mów.
- Przecież wszystko może się zdarzyć. Muszę się na to przygotować bo chcę zdążyć się z nim pożegnać.
- Obiecuję, że zrobię wszystko abyś zdążyła to zrobić. A teraz marsz na dół, bo zaraz z głodu umrę a Ty mnie zagadujesz.
- No wiesz co?! - oburzyła się - Sam idź na dół. Ja muszę się ogarnąć trochę.
- I zostawisz mnie tak samego?
- A co? Jakaś ciućma Cię porwie?
- Cholera wie.
- To idź sprawdzić czy w kuchni jest bezpieczne a ja za jakieś 20 minut do Ciebie dołączę.
- Ok, sprawdzę teren co do milimetra.
- Jestem z Ciebie dumna.
Zszedłem właśnie na dół a Paulina poszła do łazienki. Coś czuję, że zejdzie jej więcej niż te 20 minut więc mogę się wywalić spokojnie przed telewizorem. Tak dawno tego nie robiłem, że aż zapomniałem jak nasz telewizor wygląda. I zapomniałem również o moim kanale na YT. Muszę się ogarnąć i nagrać jakiś odcinek aby nie stracić widzów, których zdążyłem do naszego kanału przyciągnąć. A, że namawiali mnie na jakiś challenge to chyba na taką tematykę filmu się zdecyduję. Muszę tylko znaleźć coś ciekawego. Może Paula mi coś podpowie, przecież też powinna mieć jakiś udział w tworzeniu tego kanału. Takie były plany i chcę aby było to realizowane. Leżałem więc tak czekając aż dziewczyna pojawi się na dole. Gdy dotarło do mnie iż szykuje już ona śniadanie wstałem z kanapy i udałem się do kuchni. 
- Masz jakiś pomysł na challenge?
- Daj mi chwilę pomyśleć. Jak jakiś pomysł wpadnie mi do głowy to Ci powiem. 
- Dobra. A co robisz?
- Tosty, na nic innego nie mam siły. 
- Czyżby kac morderca?
- Nie, tylko jakoś tak wszystko mnie boli. Może jakieś przeziębienie mnie rozkłada. 
- To trzeba się ubierać porządnie.
- No wiesz co, dziękuję bardzo. Siadaj na tyłku i milcz. Służba zaraz poda śniadanie. 
Zamurowało mnie. Co ja powiedziałem, że spotkałem się z taką reakcją? Czy ma to związek z tą imprezą. 
- Janek przepraszam, emocje mnie poniosły. - powiedziała Paulina siadając koło mnie 
- Nic się nie stało. A teraz wcinamy bo z pustym żołądkiem nie wypuszczę Cię z domu. 
- Ja na razie nigdzie się nie wybieram. Muszę się ogarnąć zanim pójdę do dziadka. I jeszcze powinnam obiad ugotować, żeby Twoja mama nie myślała, iż mam dwie lewe ręce w kuchni. A co do tego challenge'a to może kupię różne chisy a Ty z zasłoniętymi oczami będziesz musiał zgadnąć jakie to są. 
- No nie jest to głupi pomysł. 
- To jak będę szła do dziadka zahaczę o sklep. 
- Ok, a ja poinformuję widzów, że na dniach pojawi się nowy film. 
- A jak tam w ogóle kanał? Rozwija się? Przybywa widzów i subskrypcji?
- Tak, szczególnie po ostatnim filmiku. Jak tak dalej pójdzie to niebawem będziemy mieć 5 tysięcy subów. 
- O, to super. Bardzo się ciesze, że tak dobrze Ci idzie.
- Chyba nam idzie. 
- Głównie Ty nagrywasz i zajmujesz się kanałem więc ten sukces to w większości Twoja zasługa, mój udział w tym jest niewielki.
- Ale zawsze jest i nie wolno Ci o tym zapominać.
- Tak jest. 
Całkowicie zapomniałem o jedzeniu. Opróżniłem więc szybko talerz i umyłem naczynia znajdujące się w zlewie. W tym czasie Paulinka poszła na górę zbierać się na wyjście. Dziś nie pójdę z nią. Chcę żeby miała możliwość pogadania z dziadkiem, bez przejmowania się tym, iż jestem obok albo czekam na korytarzu. Tak będzie dla niej lepiej, przynajmniej taką mam nadzieję. I w tym momencie przypomniało mi się, że przecież mamy gościa. No tak, to trzeba być mną żeby o własnej matce zapomnieć. Brawo geniuszu. Poszedłem więc szybko na górę żeby sprawdzić czy mama jest w domu. Tak jak przypuszczałem leżała na łóżku, oglądała filmy. Powiedziałem jej tylko, że jesteśmy cali oraz zdrowi a ona może spokojnie cieszyć się wolnym czasem. 


Tadam! Jestem z nowym rozdziałem. Może być trochę chaotyczny i bez sensu ponieważ ciężko mi się dziś skupić. Mam nadzieję jednak, że pomimo tego spodobał się on Wam. Dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim rozdziałem i czekam na Wasze opinie w komentarzach poniżej. Zapraszam Was również do udziału w tworzeniu dalszego życia bohaterów. W tym celu wchodzimy na grupę. Znajduje się tam przypięty post. Jeżeli macie jakieś pomysły to zostawcie je tam albo tutaj jeśli nie jesteście w Mordkach. 

Pozdrawiam mordki <3

niedziela, 25 października 2015

Rozdział 67

Mordeczki moje kochane, tak na sam początek mam do Was ogromną prośbę. Pomożecie mi rozreklamować tego bloga? Bo spieprzyłam sprawę i chciałabym teraz z Waszą pomocą odzyskać oraz zdobyć czytelników. Tak więc jeżeli to dla Was nie problem do swoich komentarzy na innych blogach możecie dopisać zaproszenie na ten blog. Z góry dziękuję <3 

Perspektywa Pauliny

Jasiek właśnie zaparkował przez domem swojego kumpla. Tak szczerze to obawiam się trochę tej imprezy, nie wiem co będzie tam na nas czekać, jakie atrakcje zapewnił gospodarz no i czy mi się mój chłopak nie zaleje w trupa. To by było najgorsze, bo ja dopiero uczę się jeździć a nie uśmiecha mi się wzywanie taksówki bo zapłacę za nią duże pieniądze. Muszę go więc pilnować żeby czegoś głupiego nie odwalił. Z tego co Jaś mi opowiadał to będą tam ludzie, którzy go znajdą, z którymi on wcześniej imprezował. Trochę obawiam się o to czy nie będzie tam narkotyków i czy chłopak nie wpakuje się w jakieś kłopoty bądź bójkę, a do tego to on jest wybitnie zdolny. Z niepewnością wysiadłam z auta, poprawiłam włosy i podeszłam do Dżeja. Złapał mnie za rękę i udaliśmy się w stronę drzwi. Po chwilowym dobijaniu się zostały one otwarte. Gdy tylko zlokalizowaliśmy solenizanta złożyliśmy mu życzenia oraz wręczyliśmy prezent. Bardzo się ucieszył. Przy okazji zostałam przedstawiona i dowiedziałam się, że ten chłopak ma na imię Michał. Chwilkę później dołączyliśmy do reszty imprezowiczów. Oczywiście nie obyło się bez wzajemnego przedstawiania się. Gdy znałam już wszystkich z ekipy usiedliśmy na sofie i zajęliśmy się pałaszowaniem ciasteczek, krakersów i chipsów. Przez jeszcze jakąś godzinę pojawiali się kolejni znajomi Michała. Wydawali się oni być spoko ludźmi. Jak byliśmy już w komplecie to zaczął być rozdawany alkohol. Janek kategorycznie odmawiał picia a ja skusiłam się na jedno piwo, tak dla towarzystwa. Tak się zagadaliśmy, że nawet nie zorientowaliśmy się kiedy była już 21. Do pokoju został wniesiony ogromny tort i kieliszki z szampanem. Po odśpiewaniu "Sto lat" zajęliśmy się konsumpcją. Po tym zostało zaplanowane coś w stylu dyskoteki. Została puszczona klubowa muzyka i wszyscy ruszyli w tan. Bawiliśmy się tak dobrze, że czas leciał nam bardzo szybko i nagle na zegarze wybiła dwunasta. Wtedy cześć ludzi musiała już iść a ja z Jaśkiem siedziałam na sofie i gadałam z jego znajomymi. 

Perspektywa Janka

Te urodziny były świetnym pomysłem. Bawię się świetnie, Paula też nie narzeka. Wydaje mi się, iż złapała kontakt z moimi znajomymi. Co zabawne dogadywała się lepiej z facetami niż z dziewczynami. Gdy zbliżała się pierwsza poczułem, że mam już dość i zacząłem namawiać dziewczynę na powrót do domu. Na początku spotkałem się z protestem ale gdy wytłumaczyłem jej czemu chcę wracać to zgodziła się ze mną. Pożegnaliśmy się więc ze wszystkimi i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. 
- Jasiek, mogę mieć do Ciebie prośbę. 
- Oczywiście skarbie. 
- Obudź mnie jak będziemy w domu.
- Dobra, teraz śpij spokojnie, niczym się nie przejmuj. 
- Dziękuję. 
Rozbawiła mnie tym pytaniem Paulinka. Tak chciała zostać a sama idzie teraz spać. Lecz mogłem się tego spodziewać, dla niej też jest już późno. Coś mówiła mi, że chciałaby iść jutro do swojego dziadka. W sumie dawno u niego nie była a jego stan pozostawia wiele do życzenia i wszystkiego można się spodziewać. Ale na szczęście nie dzwonił do niej ostatnio lekarz jej dziadka, więc jego zdrowie nie pogorszyło się aż tak bardzo. I tak się zamyśliłem, iż droga minęła mi bardzo szybko. Właśnie parkuję pod domem. Doszedłem do wniosku, że nie będę budził mojej dziewczyny tylko wniosę ją do domu i położę w jej łóżku, niech sobie śpi. Gdy to wykonałem i chciałem opuścić jej pokój Paulina zawołała
- Janek nie zostawiaj mnie, nie chcę spać sama. - zmartwiło mnie to trochę
- Dobrze skarbie, tylko się przebiorę i zaraz jestem. 
Szybko ubrałem piżamę oraz umyłem zęby. Gdy wróciłem do Pauli położyłem się najdelikatniej jak mogłem. Chwilkę później dziewczyna wtuliła się we mnie. I w ten sposób zasnęła. Nie dawało mi to spokoju. Czuję, że coś jest nie tak. Jej zachowanie nie należy do normalnych. Może wydaje się jej, iż ktoś może zniszczyć naszą relację. Nie no, nie będę się zamartwiał. Rano z nią pogadam ba ten temat, wyjaśnimy sobie wszystko. A teraz ja również pójdę spać. 


Tadam, pojawiam się z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. I dziękuję za te 6 komentarzy pod poprzednim rozdziałem, to pokazuje mi, iż czekaliście na mój powrót i dodaje mi weny. Jesteście wspaniali.

Pozdrawiam mordki <3 

poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 66

Perspektywa Janka 

Starałem się umyć najszybciej jak potrafiłem. Jednak i tak nie pozwoliło to na to by zdążyć przed zaśnięciem mojej dziewczyny. Położyłem się więc koło niej najdelikatniej jak potrafiłem żeby jej nie obudzić i sam zasnąłem.

Rano 

Obudziłem się wyspany, a ostatnio rzadko się to zdarzało. Gdy zacząłem kojarzyć gdzie się znajduję poczułem jak mała piąstka wbija się w mój bok. Spokojnie obudziłem się aby sprawdzić czy Paula śpi. I było tak jak mi się zdawało, oberwałem przez sen. Ale ta dziewczyna ma sny, boksuje kogoś. Ja też tak chcę. Będę miał okazję poczuć się jak prawdziwy mężczyzna. Matko! Co ja za głupoty gadam. Przecież ja jestem prawdziwym mężczyzną. I z taką myślą wstałem z łóżka zostawiając Paulinę w pokoju samą. Niech śpi sobie spokojnie a ja pojadę kupić prezent dla kumpla. Przecież dziś idziemy na te urodziny. Mam nadzieję, że nie zapomniała o tym. Fajnie jest wreszcie wyrwać się z domu, zaczęło mi już tego brakować. Szczególnie, iż będę miał okazję zobaczyć moich znajomych. Ciekaw jestem jak bardzo się pozmieniali przez ten czas. Martwię się trochę czy polubią moją kochaną dziewczynę ale nie będą mieli w sumie innego wyjścia. Nie mam zamiaru ukrywać tego, że ją kocham i będę z nią na takie spotkania chodził. Tylko co się ze mną dzieje? Co za przemyślenia odwalam? Przy tej dziewczynie sporo się zmieniłem, mam nadzieję, że na lepsze. Kończąc już bezproduktywne siedzenie na tyłku zacząłem się wreszcie zbierać po ten prezent. Sam przecież do domu nie przyjedzie. Jeszcze by się zniszczył czy coś. Nie mogę tak ryzykować. Za dużo takie cudeńko kosztuje. I założę się, iż pierwszą rzeczą, która przychodzi po takim opisie na myśl to alkohol. A tu psikus, kupuję mu konsolę do gier, która bardzo spodobała się mu u mnie. Może trochę szaleję ale w sumie 19 urodziny są takie wyjątkowe. Koniec bycia nastolatkiem, zaczyna się podobno najpiękniejszy okres w życiu każdego człowieka. I chcę by te urodziny zapamiętał sobie wyjątkowo, tak jak ja swoje. I mam ogromną nadzieję, iż moje i Paulinki kolejne urodziny będą jeszcze lepsze. Tak się zamyśliłem, że nawet nie wiem kiedy byłem gotowy do drogi. Zabrałem więc kluczyki ze stolika i udałem się do samochodu. Droga do galerii zajęła mi jakieś pół godziny. Szybko zakupiłem prezent i wyruszyłem w drogę powrotną do domu. Po drodze kupiłem jeszcze kwiaty dla mojej ukochanej. 

Dwadzieścia minut później 

Właśnie zaparkowałem przed domem. Z bagażnika wyjąłem prezent dla mojego kumpla i podążałem w kierunku drzwi. Ku mojemu zdziwieniu otworzyła je Paula. 
- Obudziłem Cię słonko?
- Nie, spało mi się bardzo dobrze. Tylko dziwny sen miałam. 
- Zdążyłem się o tym przekonać. - zaśmiałem się
- Zrobiłam Ci krzywdę? - dziewczyna się przeraziła
- Nie, wszystko jest ok. Tylko nie spodziewałam się, że masz tyle siły. 
- Czyli Ci się dostało przez mój sen, przepraszam. 
- Jest spoko. Kupiłem już prezent dla tego mojego kolegi.
- O, to super. 
- A te kwiaty są dla Ciebie. 
- Dziękuję bardzo, są śliczne. Idę wstawić je do wody.
- Ok, a jadłaś coś?
- Nie, ale miałam robić sobie płatki z mlekiem.
- To Ci zrobię i też sobie zjem. 
- Dobrze. 
Naszykowałem nam śniadanie. Zjedliśmy szybko bo czas nas gonił. Zbliżała się już 12 a o 19 mamy być u mojego kumpla. Nie mogę zapomnieć o tym, iż dojazd zajmie nam koło pół godziny. 
- Paula!
- Co?
- Zapakujesz prezent dla mojego kumpla? 
- Spoko, tylko zostaw go na wierzchu a ja się tym zajmę. 
- Kochana jesteś. 
- To sprawa oczywista. 
- A jaka skromna do tego.
- Jak zawsze, to mam wrodzone. - oboje się roześmialiśmy
Chcąc zaoszczędzić sobie komentarzy jakim to jestem dzieciakiem udałem się do sypialni aby wybrać koszulę i spodnie. Po kilkuminutowym zamyśleniu udało mi się to jakże skomplikowane zadanie. Wszystko położyłem w bezpiecznym miejscu aby pozostało czyste i nie zmięte. Zszedłem szybko na dół aby sprawdzić czy moja dziewczyna zapakowała już konsolę. I nie myliłem się. Na stole stała przepiękna paczka. A koło niej karteczka z treścią "
Ja się zbieram na urodziny a Ty uważaj na to pudło bo jak coś zniszczysz to będę gryźć.". Z uśmiechem na twarzy odłożyłem ją na miejsce i udałem się do łazienki aby się umyć, ogolić oraz uczesać. Całe te czynności ze względu na to, iż wykonywałem je bardzo dokładnie zajęły mi koło godziny. Gdy byłem zadowolony z mojego wyglądu ubrałem się w przygotowany wcześniej strój. Gotowy postanowiłem sprawdzić jak Paulince idą przygotowania. Zapukałem więc do pokoju i po usłyszeniu, że mogę wejść uczyniłem to. A widok, który mi się ukazał spowodował, iż nie wiedziałem co powiedzieć. Mój skarb wyglądał jak milion dolarów, najchętniej nie wypuszczał bym jej z domu. 

- Moja śliczna, na imprezie masz się trzymać tylko mnie. 
- Dobrze, ale Ty też masz się nie szlajać byle gdzie i nie zostawiać mnie z obcymi. 
- Oczywiście księżniczko. Będę jak cień, zawsze przy Tobie. A teraz idę przeprosić mamę za to, że olaliśmy ją tak dziś i pogadać w ogóle chwilę. 
- Ok, ja w tym czasie ubiorę buty i spakuję torebkę. 

Pół godziny później

Tak się nam zeszło, że jest już 18:20. Pakuję więc prezent do auta i wyruszamy w drogę. Dziś będziemy się świetnie bawić a ja przypomnę sobie klimat mojego życia przed poznaniem Pauliny. 


Mordeczki moje kochane po tak długiej nieobecności na blogu powracam. I nawet nie wiem co mam napisać. Choć tyle chciałabym Wam powiedzieć. Przeprosić, jakoś się wytłumaczyć. Ale wiem, iż to i tak nie ma sensu. Pewnie myślicie sobie, że olałam tego bloga. Lecz to nie prawda. Po prostu jakoś tak miałam brak weny, pisanie nie sprawiało mi przyjemności. Stąd tak długa przerwa. Lecz teraz postaram się już Was nie zawieść i dodawać regularnie rozdziały. A właśnie co do tego, to będą one co 4 może 5 dni. Niestety jestem obecnie strasznie zabiegana i mało czasu mam na pisanie. Stąd taka częstotliwość. Kończąc ten mój elaborat mam nadzieję, iż ktoś tu w ogóle jeszcze zagląda i, że rozdział się Wam spodobał. 

Pozdrawiam mordki <3 

sobota, 12 września 2015

A ku ku

Hejo mordki!
Tak wiem, pewnie nie spodziewaliście się, że ja jeszcze żyję i powrócę na tego bloga. A tu suprise taki. Jestem i wracam. Po długaśnej przerwie trochę mi ciężko ale obecuję zabrać się do roboty, W głębi serducha mam nadzieję, że ktoś jeszcze tutaj zagląda i ucieszycie się na mój powrót. Bo ja strasznie za Wami tęsknię i nie wiem co we mnie wstąpiło, że przez tyle czasu nie było rozdziału.
Kończąc moją notkę do Was zapraszam na grupę. Tam pojawiła się mała informacja czemu mnie nie było. Więc jak kogoś nie ma na grupie to zapraszam, tam można się integrować z pozostałymi czytelnikami oraz mną: Mordki

Pozdrawiam Wam mordki <3 

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 65

To co zastałam w kuchni było tak szokujące, że aż zabawne. Mama Janka wraz ze swoim synem sprzeczała się o to, kto będzie robił kolację i co na nią będzie. Postanowiłam włączyć się do tej rozmowy. 
- Przepraszam bardzo, to może ja zrobię kolację? - grzecznie spytałam chcąc rozwiązać konflikt 
- Nie. - powiedzieli oboje
- Dobra, dobra, Spokojnie. Ja tylko chciałam pomóc. 
- A co chciałabyś zjeść?
- Jajko sadzone. 
- To ja zrobię. - wykrzyknęli oboje
- Spokój. Mogłabym prosić Panią o zrobienie jajek sadzonych? Tylko takie bardziej ścięte. 
- Dobrze. - odpowiedziała
- A Ty misiu mój zrób mi herbatę. 
- Dobrze. 
- To ja sobie tu posiedzę. - zasiadłam przy wyspie kuchennej obserwując jak moja przyszła rodzina przygotowuje dla mnie posiłek. Muszę przyznać, że było to zabawne. 
Nie obeszło się bez małych sprzeczek co będzie dla mnie lepsze, czego jeść nie powinnam a co dodać mi na talerz. Po jakiś 10 minutach przede mną pojawił się talerz z jajkami sadzonymi posypanymi zieloną cebulką i kubek mojej ulubionej herbaty. Zabrałam się za jedzenie przepysznej potrawy. Gdy tylko skończyłam udałam się na górę aby się umyć a następnie położyć spać. Tak jakoś bardzo się dziś zmęczyłam. Weszłam więc po schodach na górę, wzięłam z szafki nową piżamę ponieważ ta starsza nadawała się jedynie do prania. Wskoczyłam pod prysznic i olśniło mnie, że powinnam umyć włosy. Doszłam jednak do wniosku, że zrobię to jutro. Taaa, lenistwo górą. Chwilę później opuściłam łazienkę i szybkim krokiem przeszłam do mojego nowego pokoju. Otworzyłam okna, wzięłam z komody książkę i rzuciłam się na łóżko. Tak się zaczytałam, że nawet nie wiesz kiedy koło mnie znalazł się mój chłopak. 
- Co tam czytasz misiu?
- Książkę. 
- Tyle to widzę. 
- To super. 
- A o czym ta książka?
- Tak ogólnie o losie pewnej rodziny mieszkającej w Anglii podczas wojny. 
- To ciekawe. Dasz mi kiedyś przeczytać?
- Jak tylko chcesz to nie widzę problemu. A teraz jak już mnie oderwałeś od lektury możesz mi powiedzieć po co tu przyszedłeś? Bo domyślam się, iż nie po to by spytać co czytam. 
- No tak. Poszedłem do sypialni i zdziwiłem się, że Cię tam nie ma. Przyszedłem więc tutaj by Cię tam zabrać. 
- A co to? Nie zaśniesz beze mnie? 
- No nie za bardzo.
- To będzie problem bo ja się stąd nie ruszam. 
- Przeniosę Cię. 
- Ani mi się waż. Ja tu dziś śpię. I nie zmienię tej decyzji. 
- To ja też tu śpię.
- Jak chcesz to proszę bardzo. Nie widzę przeciwwskazań.
- Bardzo się cieszę. Więc za pół godziny widzimy się z powrotem. 
- Za pół godziny?! Uschnę z tęsknoty. 
- To mam Cię podlać? - zaczął zbliżać się do mnie z butelką wody
- Nieeee, jakoś jednak przeżyję. 
- To super, zajmij się książką a ja za chwilkę wracam. 
- Dobra, tylko się pośpiesz. 
- Się robi.
Po chwili znów zostałam sama w moim super pokoju. Powróciłam więc do lektury w oczekiwaniu na mojego chłopaka. I tak się zaczytałam, że aż zasnęłam zanim on zdążył wrócić. 



Tadam, powracam z nowym rozdziałem. Tak wiem, jest krótki. Ale pisałam go w pośpiechu. Bo jutro znowu wyjeżdżam. Lecz nie martwcie się, w sobotę rozdział będzie. Choć będę zabiegana trochę to na pewno się pojawi. No chyba, że mnie ta coś przejedzie xD Ale jak będę cała w domu to rozdział będzie na blogu na Was czekał :D
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał. Czekam na Wasze komentarze kochani. 

Pozdrawiam mordki <3 

niedziela, 2 sierpnia 2015

Informacja

Przepraszam Was bardzo mordki ale rozdział się dziś nie pojawi. Jutro rano wyjeżdżam i miałam nadzieję, że wyrobię się z rozdziałem. No ale coś nie pykło, czasu zabrakło i rozdziału brak. Tak wiem, znowu zawalam bloga. Już to widzę po wyświetleniach i liczbie komentarzy więc takie zdania w komentarzach możecie sobie podarować. Jeżeli by to kogokolwiek interesowało wracam za tydzień w niedzielę lub poniedziałek. Tak więc kolejny rozdział pojawi się we wtorek bądź w środę.

Przepraszam, pozdrawiam i miłego tygodnia życzę <3

Promote Blog

Po raz pierwszy spotkałam się z czymś takim ale postanowiłam się z tym zmierzyć. 
Zostałam nominowana przez bloga: http://swiatrubby.blogspot.com/ za co bardzo dziękuję <3
Cała "zabawa" polega na promowaniu blogów, 3 większych oraz 2 mniejszych od swojego. 

Tak więc, trzy większe blogi, które nominuję:
http://thanksthatyouare.blogspot.com/#_=_
http://dont-forget-about-me-jas.blogspot.com/
http://you-saved-my-life-jas.blogspot.com/

A promuję dwa blogi: 
http://taka-sama.blogspot.com/
http://thankyou-rezi.blogspot.com/




czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 64

Po chwili odkleiłam się od chłopaka i zaczęłam mówić
- Jasiek ja nie wiem co powiedzieć. To jest najlepszy prezent jaki mogłeś mi zrobić. Jestem bardzo szczęśliwa i nie wierzę w to co widzę. Przerosło to moje najśmielsze oczekiwania. 
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Bałem się, iż może Ci się ten pokój nie spodobać. 
- Jest wręcz przeciwnie. 
- To cudownie. Teraz idź się nim naciesz a ja idę do mamy. 
- Dobra. 
Przekroczyłam próg i pierwsze co zrobiłam to podbiegłam do ogromnego łóżka. Położyłam się na nim i z takiej perspektywy oglądałam pokój, który był idealnie urządzony, zawsze chciałam mieć taki swój kąt. Teraz, dzięki mojemu cudownemu chłopakowi się to spełnia. Ja nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. Kilka minut później wstałam i podeszłam do komody aby przeglądnąć się w lustrze, które nad nią wisiało. W międzyczasie dojrzałam mój telefon i poszłam po niego. Miałam jedną wiadomość od Floriana
"Jak znajdziesz czas to zadzwoń, proszę."
Muszę przyznać, że trochę mnie ona zdziwiła i zasmuciła. Wybrałam więc szybko jego numer.
- Halo.
- Hej Florek, co się dzieje?
- A tak jakoś mi źle.
- Gadaj mi tu szybko, bo zaczynam się martwić. 
- No bo miałem do Was przyjechać. Ale po co ja tam? Nie będę Wam przeszkadzać przecież, chcecie nacieszyć się sobą. 
- Masz przyjechać.
- Dlaczego?
- Ja Cię o to proszę. Chyba dla mnie to zrobisz.
- Ale mnie podeszłaś. - zaśmiał się - Ok, to za tydzień jestem u Was.
- To do zobaczenia. 
- Pa, pa. 
Już się bałam, że nie przyjedzie. Na szczęście udało mi się przemówić mu do rozsądku. 

Pół godziny później

- Paula! Sprawa jest! - usłyszałam wołanie mojego chłopaka
- To chodź tu do mnie! Ja nie ruszam się z tego łóżka
- Ok, już lecę. 
Po chwili chłopak znalazł się w pokoju
- Jutro idziemy na imprezę urodzinową do mojego kumpla.
- Ty sobie chyba żartujesz? Masz gościa i tak chcesz go zostawić. 
- Rozmawiałem już z mamą. Mówiła, że należy się nam trochę rozrywki. Tak więc jutro o 20 masz wyglądać jak gwiazda. 
- Muszę?
- Tak kochanie. Idziemy na tą imprezę razem. Bez Ciebie nigdzie się nie ruszam. A to mój dobry kolega więc muszę iść. 
- Ok, jak chcesz. Postaram się wyszykować.
- Kochana jesteś. 
- A jak, ja zawsze i wszędzie. 
Dostałam buziaka i znowu zostałam sama. Udałam się więc do szafy by wybrać jakiś strój na jutro. Po kilkukrotnym przebieraniu się postawiłam na jeansy, bluzkę na ramiączkach i jeansową kurtkę z ćwiekami. Do tego dobrałam wysokie szpilki. Ale żeby uzupełnić mój świetny wygląd zajęłam się malowaniem paznokci na mój ulubiony kolor. Po godzinie były one już w gotowe. Zeszłam więc na dół by zrobić jakąś kolację. To co tam zastałam troszkę mnie zdziwiło. 


Mordki, kolejny rozdział już za nami. Taki krótszy trochę ale jakoś nie szło mi pisanie, mam na to coraz mniej czasu w wakacje xD Pomimo to mam wielką nadzieję, że się Wam spodobał =D Czekam na opinie w komentarzach =)

Pozdrawiam mordki <3 

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 63

Rozsiedliśmy się przy stole i zabraliśmy za spożywanie posiłku.
- Nadal nie mogę uwierzyć w to, że się spotkałyśmy. - powiedziała moja mama
- To zrządzenie losu jakieś, przeznaczenie. Mam nadzieję, iż jeszcze kiedyś się zobaczymy. - dodała matka Jaśka
- Czyli cieszycie się, że zaaranżowaliśmy to spotkanie? - spytałam
- Bardzo. A obiad przepyszny. - rzekła rodzicielka mojego chłopaka
- Dziękuję bardzo. 
Gdy wszyscy zjedli posprzątałam do stołu. W tym czasie Jaś wyjął z szafki ciasteczka i zaparzył herbatę. 

Perspektywa Janka

Gdy Paula sprzątała ze stołu wstałem po jakieś ciastka bo w domu mama zawsze kładła coś słodkiego po obiedzie na stół. Miałem też okazję by powiedzieć o tym wyjściu do restauracji. Zarezerwowałem przecież dla nich stolik. 
- Misia mam do Ciebie sprawę. 
- O co chodzi?
- Pójdziesz z Olą i mamami do restauracji, ok?
- A po co? Tutaj nie możemy pogadać?
- Nie za bardzo, muszę coś zrobić i nie chcę Wam przeszkadzać. Tak więc lepiej będzie jak wyjdziecie. 
- No dobrze, jak wolisz. 
- Zarezerwowałem Wam stolik na Twoje nazwisko w pobliskiej restauracji.
- Kochany jesteś. 
- Ja wiem. 
- I skromny za razem. - pocałowałem dziewczynę by nie mówiła już a dużo 
- Zmykaj powiedzieć im o tym. - dostałą lekkiego klapsa w tyłek
- Ty zboczeńcu. - zaśmiała się i wyszła z kuchni
Po chwili wszystkie panie zaczęły się zbierać. Wykonałem więc telefon do firmy, która miała przywieźć meble dla mojej dziewczyny, że za godzinę mogą już być. Okazało się, że dojazd zajmuje im około godziny więc wyjechali już aby dotrzeć na czas. Musieli przecież wyrobić się przez powrotem Pauliny. I jeszcze na drzwiach albo na klamce muszę kokardkę zawiązać, tak żeby ładniej było. Muszę tylko teraz zachować kamienną twarz by Paulina nie czuła, iż coś przed nią ukrywam bo będzie nie za ciekawie. A to ma być miła niespodzianka a nie coś, co może nas podzielić. Z moich przemyśleć wyrwało mnie wołanie Paulinki. 
- Janek, chodź na górę. Potrzebuję Twojej pomocy. 
- Już idę. 
Po chwili znalazłem się w sypialni. 
- Co się dzieje mysza? 
- Pomożesz mi z tym zamkiem? Bo coś go dopiąć nie mogę. 
- Już się robi. - zapiąłem suwak - Ślicznie wyglądasz w tej sukience. 
- Dziękuję bardzo. A teraz zmykaj. 
- Już się robi. - opuściłem pomieszczenie

Pół godziny później 

Panie właśnie wyszły a ja mam cały dom dla siebie. A raczej dla robotników, którzy będą za 20 minut. Jak dobrze pójdzie to do dwóch godzin pokój Pauli będzie gotowy. Bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się to załatwić, bardzo mi na tym zależało. 

Dwadzieścia minut później 

Panowie z meblami właśnie przybyli. Wypakowali wszytko szybciutko i zaczęli wnosić wszystko na górę. Trochę czasu im to zajęło ale sama praca szła sprawnie. Byłem zadowolony z postępów, które było widać w pokoju, był on coraz fajniejszy a moje obawy co do tego czy Paulinie się spodoba były coraz większe. Ona teraz miło spędza czas a ja zaraz włosy z głowy rwać będę. Te nerwy mnie kiedyś doprowadzą do jakiejś choroby normalnie. 

Godzinę później 

Pokój wreszcie gotowy. Pozostało obwiązać tą kokardkę i czekać na powrót pań. Aby nie zepsuć niespodzianki zniosłem bagaże mamy oraz siostry Pauli na dół. Tak żeby mieć pewność, iż Paulina pierwsza znajdzie się na górze i to ona zobaczy moją pracę. 

Pół godziny później 
Perspektywa Pauliny

Właśnie wróciłyśmy do domu. Zdążyłam tylko buty ściągnąć gdy Jasiek zaczął ciągnąć mnie na górę. Muszę przyznać, że było to trochę dziwne. Gdy znaleźliśmy się już na górze zaprowadził mnie pod drzwi, które prowadziły do mojego pokoju. Zaskoczyło mnie to. Otworzyłam je delikatnie i nie mogłam uwierzyć w to co widzę, mam nowy pokój z moimi wymarzonymi meblami.
- Janek, ja nie wiem co powiedzieć. Nie spodziewałam się czegoś takiego. - zaczęłam szlochać ze wzruszenia - Dziękuję Ci bardzo.
- Nie płacz i proszę bardzo. Cieszę się, że mogę sprawić Ci przyjemność. 
- Kocham Cię bardzo. 
- Ja Ciebie też. 
Ponownie wtuliłam się w chłopaka ponieważ miałam wrażenie, że śnię. 

Ło matko! Jak mnie tu dawno nie było. Aż tak dziwnie Ale chyba już wszystko jest dobrze, takie mam wrażenie. Powracam więc na bloga. Tak bardzo się za Wami stęskniłam i aż mi głupio, że na taki czas zostawiłam bloga a kontaktowałam się z Wami tylko na grupie. A właśnie, co do grupy. Zapraszam wszystkich na nią (Grupa na fb) i napiszcie mi komentarz pod przypiętym postem ;) 
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał :) Kolejny standardowo za 3 dni. 

Kurczaki, już bym zapomniała. Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam Jagoda! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :* 

Pozdrawiam mordki <3 

środa, 22 lipca 2015

Libster Blog Award

Dziękuję bardzo za nominacje blogowi http://mlodapiszebloga.blogspot.com/


Pytania do mnie: 

1. Skąd wziął się pomysł na opowiadanie?
Czytałam kilka ff o Jaśku i wpadłam na pomysł, że sama mogę mieć swoje. Pomyślałam więc trochę nad fabułą i tak oto powstał.
2. Wymień swoją piąteczkę ulubionych youtuberów.
Naruciak
ReZigiusz
Karolek
RedLipstickMonster
Boogiesielver
3. Czy wiesz jak skończyć swoje opowiadanie?
Tak, mam już plan na zakończenie.
4. Jaki masz styl ubierania się?
Taki mój, wiem w czym dobrze wyglądam i pewnych zasad staram się trzymać. 
5. Jak byś zareagowała kiedy ujrzałabyś swojego idola?
Pewnie z wielkim bananem na twarzy i trzęsącymi rękami podeszłabym do niego żeby się przywitać, zrobić sobie zdjęcie i zdobyć autograf.
6.O której porze dnia najczęściej masz ochotę na pisanie?
A to bardzo różnie, nie mam określonej pory.
7. Ile masz w domu pluszaków?
Dużo xD
8. Czym jest dla ciebie prowadzenie bloga? Obowiązkiem czy zabawą?
Kurczaki, jest jednym i drugim za razem. Bo wiem, że muszę napisać dla Was rozdział, wstawić go, odpowiadać na komentarze. Ale z drugiej strony nie zmuszam się do pisania, jest to dla mnie fajna zabawa i urozmaicenie. 
9.Twój ulubiony gatunek muzyki?
Chyba wszystkie oprócz housa i takiego mocnego rocka.
10. Twoja ulubiona postać z twojego opowiadania?
Tak szczerze to nie mam ulubionej postaci, wszystkie kocham tak samo. 


Nominuję blogi: 
http://ftafzod.blogspot.com/
http://tylkonienawisc.blogspot.com/
http://hope-life-multi-fanfiction.blogspot.com/
http://opowiadanie-rembol.blogspot.com/
http://thankyou-rezi.blogspot.com/
http://taka-sama.blogspot.com/
http://jdabrowsky-love-story.blogspot.com/

Pytania do Was:
1. Co zmotywowało cię do założenia bloga?
2. Jaki jest Twój ulubiony YouTube'r?
3. Za co lubisz swojego ulubionego YouTube'ra?
4. Gdybyś mogła zrobić jedną szaloną rzecz w swoim życiu co by to było?
5. Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?
6. Twoją postać kreujesz w wyobraźni czy kimś się wzorujesz?
7. Masz jakąś ulubioną, szczególną piosenkę?
8. Co jest twoim największym marzeniem?
9. Czemu masz bloga i skąd czerpiesz pomysły na niego?
10. Masz jakieś zwierzę?
11. Jak mijają ci wakacje?

czwartek, 16 lipca 2015

Przeprosiny

Kochani, należą się Wam wyjaśnienia czemu nie pojawia się rozdział. Tak więc pokomplikowało mi się trochę życie, przerosło mnie sporo spraw, nawarstwiły się problemy i już nie wyrabiam. Od tygodnia nie wiem co ze sobą zrobić. Nie ma dnia żebym nie płakała i nie myślała nad sensem mojego dalszego życia. W takim stanie niestety nie jestem w stanie nic sklecić. Jest mi bardzo przykro, że znowu zawodzę, znowu nie ma mnie na blogu. Postaram się jak najszybciej pozbierać i wrócić na bloga z nowym rozdziałem.
Bardzo Was przepraszam.
Mam nadzieję, że zaczekacie na mój powrót.
Pamiętajcie, że zawsze będziecie moimi mordkami.

Pozdrawiam kochani <3

piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 62

Rozdział ten dedykuję Oli Węgiel. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin mordko! Spełnienia wszystkich marzeń! 


8 rano
Perspektywa Janka

Właśnie zaparkowałem auto na podjeździe pod moim domem. Mama wysiadła a ja zaprowadziłem ją do domu. Weszliśmy i zostawiliśmy swoje buty oraz kurtki w przedpokoju. Udaliśmy się następnie do kuchni gdzie siedziała moja dziewczyna. 
- Dzień dobry. - przywitała się z moją mamą
- Miło jest widzieć moją przyszłą synową. 
- Jaś czy ja o czymś nie wiem? - spytała się mnie
- Nie wiem o czym mówisz. - zacząłem się śmiać - Możesz zrobić śniadanie?
- Tak. Czy jajecznica państwu odpowiada. 
- Oczywiście. - odpowiedziała moja mama
Zaprowadziłem ją do łazienki aby umyła ręce. Sam poszedłem na górę aby się przebrać w wygodniejsze ciuchy. 
Chwilę później zszedłem na dół. Moja mama wraz z dziewczyną siedziały przy wyspie i jadły jajecznicę. Sam nałożyłem sobie to co zostało na patelni a następnie dołączyłem do kobiet. Szybko zjedliśmy a ja pozmywałem po posiłku. Trzeba było przecież pokazać jak świetnie sobie radzę. 

Perspektywa Pauliny 

Po zjedzeniu posiłku przeniosłam się z mamą Jaśka na sofę. Aby zapełnić tą niezręczną ciszę postanowiłam zadać jakieś pytanie. 
- Na ile czasu Pani przyjechała?
- Na jakieś 3 może 4 dni. Więcej czasu niestety nie mam. Pewnie wiesz, że brat Janka bierze ślub, muszę im pomóc trochę. 
- To naturalne. Ale i tak cieszę się, że znalazła Pani czas aby do nas przyjechać. I poznać przy okazji moją mamę oraz siostrę. 
- A właśnie, gdzie one się znajdują?
- Zapewne jeszcze śpią. Pozwoli Pani, że pójdę na górę i sprawdzę. 
- Dobrze dziecko.
Wstałam więc z sofy i udałam się na górę. Swoje kroki skierowałam do pokoju w którym powinna znajdować się moja rodzina. Zapukałam i weszłam. Moim oczom ukazały się walizki.
- Pakujcie się? 
- Tak, o 19 mamy samolot przecież. 
- No tak, zgadza się. To może Wam pomogę bo mama Jasia już przyjechała i chce Was poznać.
- O, to dobra. Tu są bluzki i spodnie które trzeba spakować. A ja się pójdę umyć. 
- Spoczko. 
Mama wyszła z pokoju a ja zabrałam się za pakowanie ich rzeczy. Powygłupiałam się jeszcze z Olą i po upewnieniu się, że zabrały wszystko zamknęłam walizki. Postawiłam je przy drzwiach i ściągnęłam pościel. Muszę przecież ją zmienić żeby mama mojego chłopaka mogła tu spać. W między czasie wróciła moja rodzicielka a ja poprosiłam ją żeby zeszła na dół. Nie chciałam im przeszkadzać więc zabrałam się za ścieranie kurzy oraz odkurzanie. Zajęło mi to pół godziny. Pokój lśnił czystością i ze spokojnym sumieniem mogłam pozwolić na to by mama Janka Pacanka tam spała. Zadowolona ze swojej pracy poszłam umyć ręce i zeszłam na dół. Gdy byłam na schodach udało mi się dosłyszeć fragment rozmowy. 
- Ja Panią skądś kojarzę. - powiedziała mama Jaśka
- A mogłaby Pani jaśniej? - odparła na to moja mama
- Czy nie chodziła Pani do liceum nr 2 w Krakowie?
- Chodziłam. Ale co to ma do rzeczy? 
- Możliwe, że chodziłyśmy do tej samej klasy. Jak brzmi Pani panieńskie nazwisko? - mama podała swoje nazwisko - Jestem pewna, chodziłyśmy do jednej klasy. 
- Jakoś Ciebie nie pamiętam, o przepraszam Pani.
- Nic się nie dzieje, możemy mówić sobie na Ty. - podały sobie dłonie i powiedziały swoje imiona
Ja prześlizgnęłam się do kuchni cały czas nie mogąc uwierzyć w to co zobaczyłam i usłyszałam. W tym szoku zabrałam się za przygotowywanie kurczaka. Chcę upiec go w piekarniku. Jak Jaś zauważył, że biorę się za robienie obiadu zaoferował pomoc. Z chęcią ją przyjęłam. Po godzinie kurczak się piekł. W tym czasie trzeba było obrać ziemniaki i zrobić sałatkę. To pierwsze zleciłam mojemu chłopakowi a za dodatek do obiadu zabrałam się sama. Po 40 minutach sałatka była gotowa a ziemniaki się gotowały. Usiadłam więc sobie przy wyspie i zaczęłam się zastanawiać jak to teraz będzie. Nasze mamy się polubiły, okazało się, że się znają. A jak kiedyś w naszym związku pójdzie coś nie tak i się rozstaniemy. Nie dadzą nam wtedy spokoju pewnie. Ale dość zamartwiania się na przyszłość, mam dosyć teraźniejszych problemów. Dziadek, praca, budowa domu. Tyle rzeczy zaprząta moją głowę a ja jeszcze chcę sobie dokładać. Moje przemyślenia przerwał zapach dochodzący z piekarnika, który wskazywał na to, że kurczak jest już gotowy. Wyjęłam go więc, ziemniaki przełożyłam do miski i położyłam wszystko na stole. Następnie rozłożyłam talerze, sztućce oraz serwetki. Gdy wszystko było gotowe zawołałam zajęte rozmową kobiety, moją siostrą oraz mojego chłopaka na obiad. 


Rozdział taki krótszy bo migrena mnie męczy. Ale mam nadzieję, że mimo to się Wam spodoba. Dziękuję bardzo za tak liczne komentarze pod poprzedni rozdziałem. Miło mnie zaskoczyliście. I oby tak dalej, jestem z Was dumna =) 

Pozdrawiam mordki <3 

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 61

BARDZO WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM DOTYCZĄCA CZĘSTOTLIWOŚCI POJAWIANIA SIĘ ROZDZIAŁÓW. PRZECZYTAJCIE!!


Nie wiedziałam, że nagrywanie jednej z gier mojego dzieciństwa tylko w nowszej wersji może być takie zabawne. Te komentarze Janka jak budowałam dom w Sims'ach i jego postacie były bardzo zabawne. Po godzinie śmiechu i gry doszliśmy do wniosku, że wystarczy materiału na odcinek. Jednak Jaśkowi nie chciało się go teraz montować więc powyłączał wszystko i udaliśmy się na dół. Z lodówki wyjęłam po puszce Sprite'a a następnie usiedliśmy na sofie. Nie nacieszyliśmy jednak za długo odpoczynkiem ponieważ robotnicy skończyli swoją pracę i Jaś musiał do nich iść. Po kilku minutach zszedł razem z nimi na dół. Grzecznie się pożegnali i wyszli. Wywaliłam się więc na sofie ponieważ głowa mnie rozbolała. 
- Zrobisz sobie sam kolację? - spytałam się chłopaka 
- Oczywiście. Jajecznicę zrobię. 
- A zadzwonisz jeszcze do mojej mamy gdzie jest? Bo zaczynam się o nią martwić. 
- Nie ma problemu. A co się dzieje?
- Migrena mnie dorwała, idę się położyć. A Ty sobie zjedz i zbieraj się do spania bo rano musisz wstać wcześnie. 
- Dobrze. A Ty idź się położyć jak głowa Cię boli. Za chwilę przyniosę Ci tabletkę. 
- Ja mam swoje, rozpoznasz je po okrągłym opakowaniu. Jedno takie jest w łazience. 
- Ok, to za chwilę będę u Ciebie. Wraz ze szklanką wody i kolacją. 
- Ale nie chcę jeść. Nie dam rady, odpycha mnie. Jak głowa przestanie mnie boleć to coś zjem, obiecuję. 
- Trzymam Cię za słowo. 
Po słowach chłopaka poszłam na górę, przebrałam się w piżamę, zasunęłam zasłony ponieważ przeszkadzało mi słońce a następnie położyłam się na plecach z zamkniętymi oczami. Kilka minut później Jasiek pojawił się koło mnie z lekiem praz szklanką z wodą. Zażyłam tabletkę i położyłam się ponownie. Gdy już zasypiałam usłyszałam dźwięk zamykania drzwi wejściowych do domu. Pewnie to mama wraz z Olą. Spokojna o to, iż są bezpieczne poszłam spać. 

Perspektywa Janka

Żal mi Pauli. Jak widzę jak ona cierpi chciałbym przejąć ten ból żeby ona nie męczyła się. Smuci mnie to, że nie mogę jej pomóc. W taki nastroju zabrałem się za przygotowywanie jajecznicy. Wyjąłem z lodówki jajka, szynkę, pieczarki oraz pomidorki. Na kuchence postawiłem patelnię, nałożyłem na nią trochę masła. Gdy ono się rozpuszczało kroiłem potrzebne składniki. Chwilę później wrzuciłem na patelnię pieczarki aby je podsmażyć, następnie pieczarki a na samym końcu wbiłem dwa jajka oraz posoliłem wszystko. Gdy jedzonko było gotowe wkroiłem do niego pomidory, zamieszałem i przełożyłem na talerz. Ukroiłem sobie również dwie kromki chleba. Posmarowałem go masłem i usiadłem przy wyspie żeby zjeść na spokojnie. Gdy kończyłem posiłek usłyszałem zgrzyt zamka. Po chwili do domu weszła Ola wraz ze swoją mamą obwieszone siatkami. Ciekawy jestem skąd wzięły na to fundusze jak Paulina mówiła, że nie śpią na kasie. Ale to już nie moja sprawa. Poprosiłem je by nie hałasowały bo moja dziewczyna źle się czuję, wytłumaczyłem im, iż jutro przyjeżdża moja mama, umyłem po sobie talerz i poszedłem na górę. Umyłem moje śliczne ząbki, przebrałem się w piżamę, nastawiłem budzik na 5 rano a następnie położyłem się koło Pauli. Spała ona spokojnie więc nie przytulałem się do niej żeby jej nie wybudzić. Obróciłem się na drugi bok, przykryłem kocem i rozmyślając nad tym jak będzie jutro zasnąłem. 

Perspektywa Pauliny
5 rano

Jaś zaczął wiercić się na łóżku i obudziłam się. Próbowałam zasnąć ponownie lecz mi to nie wyszło. Wstałam więc leniwie, zjadłam lekkie śniadanie a następnie zabrałam się za sprzątanie domu ponieważ trochę nabałaganiliśmy. A wiedząc, że trochę mi to zajmie bez obijania chwyciłam szmatkę i zaczęłam ścierać kurze. Potem odkurzyłam i umyłam naczynia, które zostały po wczoraj. Gdy skończyłam porządki była 7 rano. Miałam więc jeszcze godzinę do przyjazdu mamy Jasia. Udałam się więc na górę aby się umyć i jakoś wyszykować żeby nie wyglądać jak chodzący trup. Gdy byłam już w łazience rozebrałam się, weszłam do wanny i zaczęłam polewać swoje ciało ciepłą wodą. Kilka minut później wtarłam w nie żel o zapachu czekolady. Spłukałam go po chwili, owinęłam się mięciutkim ręcznikiem i opuściłam wannę. Wytarłam ciało i wmasowałam w nie moje ulubione masło do ciała. Następnie ubrałam taką luźną sukienkę i spięłam włosy w kucyka. Zabrałam się za robienie makijażu. Nałożyłam krem BB, korektor pod oczy, przypudrowałam wszystko oraz wytuszowałam rzęsy. Wszystko zajęło mi godzinę. Zeszłam więc na dół by sprawdzić czy wszystko wygląda i czekałam na przyjazd mamy Janka. 



Mordki sama nie wiem co napisać. Tak mi głupio. Moje zdrowie trochę zaczęło szwankować i zostawiłam Was kilka dni bez rozdziału. Bardzo Was za to przepraszam. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą przerwę i zostaniecie ze mną na tym blogu.
A tak jeszcze co do rozdziałów. Mieliście ankietę na grupie na fb. Mało osób zagłosowało ale wystarczy mi to do ogłoszenia wyników. Tak więc podjęliście decyzję, że rozdziały będą się pojawiać co 3 dni. Dziękuję Wam za to, jest mi to na rękę. Będzie łatwiej mi się wyrobić z pisaniem. 
Co do samego rozdziału mam nadzieję, że się Wam spodobał =)
Czekam na Wasze opinie co do niego oraz częstotliwości pojawiania się rozdziałów w komentarzach. 

Pozdrawiam mordki <3 

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 60

Perspektywa Janka

Gdy tylko usłyszałem huk pobiegłem na górę mówiąc Pauli żeby nie szła tam. Mam nadzieję, że nic wielkiego się nie stało i nie napotkam tam żadnego trupa. Wydawali się tacy porządni a tu odwalają coś takiego. Po chwili dobijania się do drzwi otworzyli a to co tam zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Na ziemi leżał żyrandol, cały porozwalany. 
- Jak to się stało? - spytałem choć nie za bardzo chciałem wiedzieć
- Chcieliśmy ściągnąć lampę lecz coś nam nie wyszło i spadła. Przepraszamy bardzo.
- A Wam nic się nie stało?
- Nie, ani jednego zadraśnięcia nie mamy. 
- To dobrze. Macie szczęście, że nowa lampa przyjeżdża jutro. Inaczej byłoby z Wami ciężko. A teraz proszę uważać bo moja ukochana, dla której jest ten pokój, znajduje się już w domu. Zamknijcie drzwi i nie zostawiajcie tego pokoju otwartego pod żadnym pozorem, to ma być niespodzianka. 
- Tak jest szefie. 
- A kiedy skończycie?
- Za jakieś dwie godzinki. Właśnie zabieramy się za malowanie drugiej warstwy. Jeszcze posprzątamy po sobie i to będzie koniec naszej pracy.
- Ok. A za tą lampę potrącę Wam z wynagrodzenia. 
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Nie uważacie to musicie ponieść konsekwencje. No chyba, że chcecie abym Wam zrobił złą reklamę w mieście.
- Nie, tylko nie to. 
- To proszę nie marudzić i do roboty. Bez żadnych wypadków. 
- Oczywiście, proszę się nie martwić i pozdrowić ukochaną. 
- Oczepcie się od mojej Pauliny. 
- A wie Pan, że nadmierna zazdrość szkodzi?
- A wie Pan, że zaraz wylecicie stąd na zbity pysk bez zapłaty za Waszą pracę. - wyszedłem trzaskając drzwiami. 
Gdy zeszedłem na dół zauważyłem poddenerwowaną dziewczynę. 
- Misia, co się dzieje?
- A co się stało na górze? 
- Barany jedne lampę zepsuły, znaczy się zerwały. 
- Serio? To kogoś Ty wynajął?
- Ojciec mi ich polecił. Nie wiedziałem, iż są tak źli. Ale to co mieli robić idzie im nawet fajnie.
- Takie mam mieszane uczucia. Bo z tego co wiem to mają pomalować ściany i sufit. Ale jeżeli niszczą przy tym lampę to tak średnio.
- No ja wiem lecz nie sprawiają aż takich wielkich kłopotów, mogę im zapłacić za wykonaną pracę. 
- Jak już uważasz, to jest Twój dom i Ty tu rządzisz. 
- Kochanie, to jest nasz dom. 
- Nie prawda. Nasz to będzie nowy dom. Ten jest Twój a ja tu tylko mieszkam jako Twoja dziewczyna. 
- Ok, jak tak się upierasz to nie będę się sprzeczać. A po za tym to dla Ciebie. - podałem jej zakupiony wcześniej bukiet
- Dziękuję bardzo, są śliczne. - dostałem buziaka w podziękowaniu 
- Cieszę się, że Ci się podobają. 
- Do mamy dzwoniłeś?
- O cholera, zapomniałem. 
- To do roboty. A ja zrobię obiad. 
- Kochana jesteś. 
- Ja wiem. I skromna również. - zaśmiała się 
Teraz jestem pewien, że wróciła moja dawna Paula, ta którą pokochałem. Ale żeby nie było, iż przestałem ją kochać. Nic z tych rzeczy. Tylko czułem, że jest coś nie tak. A teraz atmosfera między nami jest luźna, znowu możemy pogadać o wszystkim. I moja zboczone myśli znowu się uaktywniły. Muszę się pilnować aby nie rzucić się na moją dziewczynę oraz nie zedrzeć z niej wszystkich ubrań. Wyszedłbym pewnie na strasznego zboczeńca ale tacy już są faceci, tylko dobrze się z tym kryją. A wracając do tematu, miałem dzwonić do mamy. Wyjąłem więc telefon z kieszeni i wybrałem jej numer.
- Cześć mamuś. 
- Coś się stało, że dzwonisz?
- A to musi się coś dziać żeby Twój syn do Ciebie zadzwonił? - zaśmiałem się
- W sumie nie. Tak więc w jakiej sprawie dzwonisz?
- W sprawie Twoich jutrzejszych odwiedzin u nas. Pogadałem z Pauliną i doszliśmy do wniosku, że fajnie by było jakbyś poznała jej mamę oraz siostrę. A one wyjeżdżają jutro popołudniu. Co sądzisz o tym, żebym przyjechał po Ciebie o 8 abyś mogła z nimi chwilę pogadać?
- To nie jest zły pomysł. Ale nie będziesz wstawał dla mnie o 5.
- I tak wstałbym koło tej godziny, bo jutro przywożą meble do pokoju Pauli. Muszę tego dopilnować.
- Dobrze, jeżeli nie jest to dla Ciebie problemem to możesz być po mnie o 8 rano.
- To do zobaczenia jutro. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też synku, pozdrów Paulinkę.
- Dobrze mamo. 
I rozłączyła się. Byłem zadowolony, że mój plan wchodzi w życie. Wyślę wszystkie Panie do jakiejś restauracji a ja w tym czasie przygotuję pokój Pauli. Mam tylko nadzieję, że będzie z niego zadowolona, bo mnie bardzo podoba się mój plan wyposażenia tego pomieszczenia. 

Perspektywa Pauliny 

Zabrałam się za przygotowywanie posiłku gdy mój chłopak miał zadzwonić do swojej mamy. Mam nadzieję, że zgodzi się ona na zaproponowany jej przez nas plan ponieważ chcę by obie mamy się poznały. A jest to jedna z nielicznych takich okazji. Nie wiadomo kiedy nadarzy się kolejna więc fajnie byłoby ją wykorzystać.
- I jak? Gadałeś z mamą? - spytałam się Jasia gdy pojawił się w kuchni 
- Tak, zgodziła się abym przyjechał po nią o 8 rano. 
- To dobrze. 
- A co tam szykujesz pysznego?
- Jajko sadzone, młode ziemniaczki z koperkiem i kefir. 
- Oooo, pychotka. 
- Weź buzię zamknij. - szturchnęłam go w bok
- A co? Nie mam ładnych ząbków?
- Zęby masz śliczne ale rozpraszasz mnie. Chyba nie chcesz jeść przypalonego obiadu. 
- No nie, a zrobisz ze mną jutro kotlety?
- Jak kupisz mięso to mogę Ci pomóc.
- No wiesz co?! Pfff
- Mordko ja nie jestem Twoją służącą tylko dziewczyną. Mogę gotować ale musisz dać coś od siebie a nie tylko wymagać żebym stawiała Ci obiad przed nosem, szczególnie jak pójdziemy do pracy. 
- A to nie kobieta powinna zajmować się domem?
- A mężczyzna pracować i jak wróci do domu tu wywalać się na sofie z piwkiem w ręku? 
- No bez przesady.
- To nie mów tak o roli kobiet. My też mamy prawo robić kariery. 
- Zgadza się. Ale zawsze mówi się, że kobiety to wychowują dzieci, pracują w domu. 
- No tak. Ale wkurza mnie uogólnianie. Najchętniej siedziałabym w domu. Lecz muszę mieć za co żyć i musimy mieć za co wybudować dom. Mam swoje oszczędności ale nie pociągnę na nich do końca życia. 
- Dobrze kochanie, nie złość się na mnie. 
- Ok, już się uspokajam. Nakryjesz do stołu i wyjmiesz kefir z lodówki?
- Spoko. A jak myślisz, dzwonić do Twojej mamy?
- Nie, pewnie zjedzą coś na mieście. Jak poszły na zakupy to nie przeszkadzajmy im. 
- W sumie masz rację. Zjemy sobie na spokojnie razem obiad. 
- Kiedy ma Florek przyjechać?
- No za jakieś dwa tygodnie. A co?
- Zastanawiam się jak to pogodzić z moimi planami wyjazdu do Krakowa na jakieś dwa tygodnie. A i muszę do kolegi napisać, że nie mogę się z nim spotkać. 
- Czyli czeka nas wspólny wieczór?
- Jeżeli mama nie wróci do tej pory wraz z Olą to tak. 
- To może nagramy wspólny odcinek na kanał? Co o tym myślisz?
- Fajny pomysł. Tylko muszę się przebrać. 
- Spokojnie, ja idę jeszcze na chwilę na górę. - chłopak wstał od stołu
Po chwili wrócił mówiąc, że robotnicy będą jeszcze koło godziny w domu. Poszłam więc na górę przebrać się a jego poprosiłam o posprzątanie ze stołu. Ubrałam sobie jedną z moich ulubionych koszul i udałam się do pokoju do nagrywania. Pomogłam Jaśkowi w rozkładaniu lamp i tła. Później ustawił kamerę, włączył wszelkie programy i zaczęliśmy nagrywać odcinek. 


Mordki moje kochane przepraszam bardzo, że rozdział nie pojawił się wczoraj ale tak jak pisałam na grupie było to niezależne ode mnie. Po 22 dopiero znalazłam czas by usiąść przed komputerem i byłam tak zmęczona, że słowa nie chciały się w zdania układać. Pewnie jak zauważyliście, na grupie pojawiło się pytanie odnośnie częstotliwości dodawania postów. Tak więc zapraszam każdego do wzięcia udziału w tej ankiecie, ponieważ to dla mnie bardzo ważne. Mam nadzieję, iż sam rozdział się Wam spodobał =D

A tak jeszcze jak się rozpisuję to muszę podziękować Wam bardzo za wszystkie wyświetlenia, komentarze i za to, że razem dobiliśmy do takiej liczny rozdziałów. Niedawno dziękowałam Wam za 50 rozdziałów, teraz mamy ich już o 10 więcej. Dla mnie to jest jakiś sen i mam nadzieję, że nie obudzę się z niego szybko ponieważ to opowiadanie stało się dla mnie bardzo ważne, a Wy - moi czytelnicy, staliście się prawie jak moja rodzina. I chcę Was również zmotywować do pisania komentarzy. Nie wymagam od Was byście się rozpisywali na 10 linijek, wystarczą mi dwa słowa. Wtedy wiem, że byliście tutaj, przeczytaliście rozdział i nawet się spodobał =) A po za tym źle się pisze jak widzi się spadającą liczbę wyświetleń i komentarzy. Nie wiem czy to ja zrobiłam coś nie tak, że te liczby spadają. Może samo ff znudziło się Wam bo nie ma tu żadnych wybuchów ani istot nie z tego świata. Ale ja właśnie w takim stylu chcę to opowiadanie prowadzić i mam nadzieję, że będę miała go dla kogo pisać. 

I podsumowując mój elaborat dziękuję za to, że jesteście i liczę na dalszą "współpracę" =D

Pozdrawiam mordki <3 

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 59

Perspektywa Janka

Siedzę z Pauliną na sofie i zagaduję ją żeby nie poszła sprawdzić co się dzieje na górze. 
- Czy Ty mnie w ogóle słuchasz? - spytałem się
- Przepraszam, zamyśliłam się. - Paula odparła
- Czemu? Co się stało?
- Myślę o słowach lekarza. 
- Jakiego lekarza? Możesz jaśniej? - niecierpliwiłem się
- A może by tak grzeczniej? Lewą nogą wstałeś czy co?
- Mam złe myśli jak mówisz o lekarzu. 
- Spokojnie, aż tak źle nie jest. Po prostu jak byłam u dziadka to on spał.Poszłam do lekarza spytać się jak z jego stanem zdrowia. Pytałam się również o to czy chemię albo radioterapię będą robić. I powiedział, iż nie bo organizm dziadka by tego nie zniósł. Choć twierdzi, że jego stan się nie pogarsza ani nie polepsza to musi być źle jeżeli już nie walczą o przedłużenie jego życia. 
- Misia ale to nie tak. Wiesz, że robili wszystko co w ich mocy. 
- Tak, tylko do mnie cały czas nie dociera, iż on umiera i nie zobaczy mnie w sukni ślubnej, nie powie mi, jak ślicznie wyglądam. - znowu się zamyśliła - Ale nie myśl, że zaraz się tu rozpłaczę. Nic z tego.
- Jestem z Ciebie dumny. A zrobiłaś zakupy?
- Tak, siatka jest w korytarzu. Rozpakujesz to a ja pójdę się przebrać?
- Spoko, wszystkie rzeczy masz w sypialni. 
- Czemu nie u mnie?
- Przecież robotnicy są.
- A tak, zapomniałam. To za chwilę wracam. 

Perspektywa Pauliny 

Wstałam z sofy i udałam się pomału na górę. Bardzo kusiło mnie by zaglądnąć do mojego pokoju ale był on zamknięty od środka, szkoda. Chętnie zobaczyłam co tam się szykuje. A znając pomysłowość mojego chłopaka mogę się bardzo zdziwić. Muszę uzbroić się w cierpliwość. Gdy się przebrałam przypomniałam sobie o tym, że mamy jeszcze gości. Poszłam wiec do ich pokoju, zapukałam, weszłam ale był pusty. Zdziwiona zeszłam na dół. 
- Mama i Ola gdzieś wychodziły? - spytałam 
- Tak, poszły na zakupy. Bo mówiły, że za 4 dni wyjeżdżają. Czyli miną się pewnie z moją mamą bo dzwoniła dziś do mnie, że za 4 dni będzie u nas. 
- To może się spotkają jednak, fajnie by było. 
- Jak chcesz mogę zadzwonić do mamy, że przyjadę po nią z samego rana i pogadają sobie wtedy chwilę. 
- Nawet nie taki zły pomysł. A tak zmieniają temat kiedy będę mieć gotowy pokój?
- Jak dobrze pójdzie to jutro popołudniu. 
- To super, już nie mogę się doczekać. 
- A pamiętasz, że jutro mamy spotkanie z architektem?
- No coś mi świta. A o której?
- Punkt 12 mamy umówione spotkanie tam gdzie zawsze. 
- Czyli w tej kawiarence?
- Tak. I będzie miał już dla nas ostateczne plany domu. 
- To świetnie. Trzeba będzie się go spytać czy nie zna jakieś porządnej firmy co nam to wybudują.
- No tak, żadnej fuszerki być nie może. To dom na lata. 
- Zgadza się. A jak tak już jesteśmy w temacie to planuję znaleźć sobie pracę. Mam odłożone trochę na nowy dom ale nie możesz Ty sponsorować większości.
- Niby czemu?
- Bo i tak płacisz za ten dom i wszystko. Nie chcę być sponsorował mnie całe życie, źle się z tym czuję. Mamy mieszkać tam razem więc muszę mieć w to swój wkład pieniężny. 
- Ale...
- Nie ma ale Janek. Inaczej nie będzie. Na nic innego się nie zgodzę. 
- Dobrze, jak tak Ci na tym zależy to nie będę się sprzeczać. I muszę przyznać, że miło mi to słyszeć. Zaczynałem już myśleć, iż masz wylane na wszystkie wydatki.
- No wiesz co. Wstydź się. Ja zdaję sobie sprawę z tego ile kosztuje życie. Domu jeszcze nie budowałam. Ale żeby spełnić nasze pomysły i fanaberie potrzeba sporo kasy. 
- Tu się zgadzam. Ten dom pochłonie pewnie wszystkie moje oszczędności, a trochę tego jest na koncie. 
- To nie pozostaje nam nic innego tylko znaleźć sobie prace jak pozbędziemy się wszystkich gości. Bo dom sam się nie wybuduje. 
- Ale mnie się nie chce. - chłopak zaczął marudzić
- A chcesz się stąd wyprowadzić?
- Tak!
- To nie pozostaje nic innego niż zarobienie na ten dom. Bo się zachciało Ci budowy jak znamy się tak krótko i nie jest jeszcze pewne czy będziemy razem do końca. 
- Czy chciałaś coś przez to powiedzieć?
- Nie, nie mam zamiaru się z Tobą rozstawać na razie. Jestem bardzo szczęśliwa z Tobą. Ale różne wypadki chodzą po ludziach.
- Zgadza się lecz wierzę w to, że będzie dobrze i dożyjemy razem starości. 
- Już widzę jak siedzimy w dwóch fotelach i przeglądamy nasze zdjęcia ze ślubu. - rozmarzyłam się 
- Będzie super. Spędzimy ze sobą wspaniałe życie, wychowamy cudowne dzieci, będziemy podziwiać urocze wnuki. 
- Ty to masz już wszystko zaplanowane. - zaśmiałam się 
- A jak! Wszystko dzięki Tobie. - Jaś położył swoje ręce na moich biodrach - To przy Tobie zacząłem planować swoją przyszłość, realizować marzenia. Dajesz mi do tego siłę. To Ty jesteś moim oczkiem, o Ciebie chcę dbać, robić wszystko byś była szczęśliwa i miała powód do uśmiechu. Kocham Cię. 
- Ja też Cię bardzo kocham. - dałam mu buziaka i wtuliłam się
- Moja księżniczka. 
- Mój książe z bajki. 
Staliśmy tak wtuleni w siebie gdy na górze rozległ się ogromny huk. Jaś kazał mi zostać na dole a sam pobiegł na górę sprawdzić co się stało. Zdenerwowana usiadłam sobie na krześle i czekałam na jakąś wiadomość. 


Hejo mordki! 
Pojawiam się z kolejnym rozdziałem. Nie należy on może do najdłuższych ale sami tak zadecydowaliście. Liczba komentarzy spada, na grupie coraz mniej osób się udziela. Ja rozumiem, że są wakacje ale nie wyjechaliście wszyscy w jednym terminie. Jak się coś nie podoba to możecie mi to spokojnie napisać na grupie labo tutaj a ja to przemyślę. A nie pisanie komentarzy to dla mnie znak, że coś jest nie tak. Tylko nie wiem co. I nie wiem jak mam Was zadowolić. To dla Was piszę to opowiadanie i było by mi bardzo miło przeczytać od Was komentarze. Nie muszą to być wielkie elaboraty. Wystarczy mi samo "Super rozdział.". Dla Was to chwila a dla mnie świadomość, że ktoś to czyta i mam dla kogo pisać. 

A I KAŻDEGO ZAPRASZAM NA GRUPĘ. JEST TAM WAŻNY DLA MNIE I PRZYSZŁOŚCI TEGO FF POST!

Pozdrawiam mordki <3